EA, skra.pl, 24 marca 2015

- Czuję się coraz lepiej - mówi przyjmujący PGE Skry Bełchatów Michał Winiarski. Od jego postawy w dużym stopniu będzie zależała dyspozycja zespołu w turnieju Final Four Ligi Mistrzów, który rozegrany zostanie 28-29 marca w Berlinie.

- Kibiców bardzo interesuje Twoja forma. Ostatnio narzekałeś na uraz. Jak się teraz czujesz?
- Na pewno coraz lepiej. Cieszę się, że mogę przygotowywać się do tak ważnego dla mnie jak i dla całego klubu wydarzenia, jakim jest Final Four Ligi Mistrzów.

- Trener Cię raczej nie oszczędza. Obserwowałem końcówkę porannego treningu – po ćwiczeniach na siłowni otrzymaliście solidną dawkę piłek do przyjęcia. Dla Ciebie ulgi absolutnie nie było.
- Może to wydać się dziwne, ale cieszymy się, że możemy ciężko pracować. Przez ostatnie tygodnie takiej możliwości nie było – były ciągłe mecze i podróże. A teraz można solidnie i sumiennie przygotowywać się do turnieju w Berlinie. Jest też czas na trochę odpoczynku i regenerację, co jest szczególnie ważne w końcówce sezonu.

- Pierwszy mecz w Final Four zagracie z Asseco Resovią. To dobrze, czy źle, że już na początku musicie stawić czoła zespołowi, który dobrze was zna?
- Myślę, że nie ma to większego znaczenia. Każda klasowa drużyna podchodzi do tak ważnego turnieju profesjonalnie. Nie ważne z kim się gra; ważne jak. Pamiętajmy o tym, że innej możliwości nie było – regulamin CEV mówi przecież, że jeśli w czwórce są dwa zespoły z jednego kraju, to muszą zmierzyć się w półfinale.

- Fabian Drzyzga powiedział, że to PGE Skra będzie faworytem sobotniego starcia. Czy te słowa można odebrać jak przerzucenie presji na was?
- Tak jak wspomniałem wcześniej, zespoły z europejskiej czy światowej czołówki muszą postępować profesjonalnie. Koncentracja na przygotowaniach, a potem realizowanie założeń na boisku – to rola zawodników. To na pewno nie było nic na kształt zaczepki czy próby zdekoncentrowania nas, ale tak czy inaczej takie sytuacje musimy traktować tak, jakby ich nie było.

- PGE Skra grać będzie w Final Four na obcym terenie, choć warto dodać, że do Berlina wybiera się pokaźna grupa sympatyków bełchatowskiego zespołu. Czy ta sytuacja ma dla was jakieś znaczenie?
- Cieszy nas, że Berlin leży bardzo blisko i że pojawi się tam dużo naszych kibiców. Oni na pewno sprawią, że będziemy czuli się jak w domu. Niezależnie od tego gdzie gramy, zawsze dajemy z siebie maksimum. Do tego nie trzeba nikogo przekonywać.

- Wasza postawa w ostatnim meczu wzbudza spory niepokój…
- Dlatego tak ważne jest zachowanie spokoju przed Berlinem. To jednak zupełnie inny rodzaj rywalizacji – dwudniowy turniej, a taka forma różni się znacznie od rozgrywek play-off. Poza tym, od meczu z Lotosem Trefl w Bełchatowie koncentrujemy się tylko na Final Four. O PlusLidze na razie nie myślimy.

- Masz w dorobku kilka medali siatkarskiej Ligi Mistrzów. W jaki sposób możesz wykorzystać tak bogate doświadczenie?
- Nie ma co ukrywać, że lata ogrania w tego typu turniejach na pewno się przydają. Co nie znaczy, że do ważnych meczów podchodzi się lekceważąco – raczej dominuje spokój i koncentracja. Ale z drugiej strony ciągle czuć głód zwycięstwa, parcie ku celowi, jakim zawsze jest najwyższy stopień podium.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej