-
- Rozgrywki
- Rozgrywki młodzieżowe
- Imprezy PZPS
- Komunikaty
- Temp
- Michał Kądzioła: będziemy walczyć o awans olimpijski
Karolina Szewczyk, 22 listopada 2011
Medale pary Kądzioła/Szałankiewicz w sezonie 2011:
II miejsce – CEV Satellite Anapa
II miejsce – mistrzostwa Europy do lat 23
I miejsce – Letnia Uniwersjada Shenzen
- Jak zaczęła się Twoja przygoda z siatkówką?
Michał Kądzioła: -Dawno, dawno temu, za górami, za lasami (Dąbrowa Górnicza- przyp.red.) z kolegami na podwórku graliśmy w coś co mogło przypominać siatkówkę. Przebijaliśmy balon przez zawieszoną nitkę i trochę się tym zafascynowaliśmy. Potem mój sąsiad bardzo chciał iść na zajęcia szkolne z siatkówki i poprosił mnie żebym mu towarzyszył. No i ja zostałem przy siatkówce do tej pory, on niestety zrezygnował wcześniej. Następnie trafiłem do wspaniałych trenerów Ireneusza Borzęckiego, Magdaleny Michoń-Szczytowicz i Michała Szczytowicza. I oni mnie ukształtowali, stworzyli profil siatkarza, który teraz trenerzy szlifują.
- Pamiętasz co na początku sprawiało Ci największą trudność w nauce gry w siatkówkę?
- Trudno mi sobie przypomnieć. Byłem zdolnym dzieckiem. Rodzice od początku pchali mnie do sportu. Zaczynałem od pływania, piłki ręcznej, piłki nożnej, koszykówki, dopiero potem przeszedłem na siatkówkę. Trudno mi powiedzieć co było najtrudniejsze. Dostałem piłkę i starałem się odbijać. Wszystko przychodziło naturalnie.
- A teraz co sprawia Ci największe problemy?
- Moim największym problemem jest wystawa. Całe życie ta piłka nie chce się mnie słuchać i nie zawsze lata tam gdzie chciałbym i tam gdzie życzyłby sobie tego mój partner.
- Co w siatkówce najbardziej Cię kręci? Co sprawia Ci największą satysfakcję?
- Siatkówka plażowa to trochę sport indywidualny, tylko grany w parach. Muszą się spotkać naprawdę dwie wybitne indywidualności, jeden broniący i jeden blokujący, żeby stworzyć dobrą parę. Do tego muszą się jeszcze dogadać. Uwielbiam to, że pomimo tego, że gra się w drużynie, można pokazać swoją indywidualność. Lubię to, że można grać na plażach na całym świecie, przy pięknych morzach, oceanach, wśród ludzi, którzy są na totalnym luzie. Poza tym siatkówka plażowa umożliwia mi poznawanie kultur całego świata. Oczywiście na każdym turnieju jesteśmy przede wszystkim skupieni na graniu, ale przy okazji możemy coś zwiedzić.
- Zawsze znajduje się czas na zwiedzanie podczas zawodów?
- Nie zawsze. I życzę sobie, żeby tego czasu było coraz mniej. Wyjazdy są tak zorganizowane, że przyjeżdżamy w poniedziałek, a wyjeżdżamy w sobotę. Chciałbym w każdym turnieju zajść jak najdalej, czyli mieć tego czasu na zwiedzanie mniej. No ale do tej pory miałem okazję parę miejsc zwiedzić.
- Największy sukces?
- Uważam, że moim największym sukcesem jest to, że zacząłem grać w siatkówkę. Każdy kolejny sukces, medal, który zawisnął na mojej szyi był tak samo satysfakcjonujący, motywujący do kolejnych działań, tak samo fajny. Każdy sukces jest odrębną historią i nie można powiedzieć, że jeden jest ważniejszy od drugiego. W danym momencie najważniejszy jest dany medal, dany sukces.
- Jest taki mecz, który głęboko zapadł Ci w pamięć?
- Dobrze pamiętam mecz, który graliśmy przeciwko mistrzom olimpijskim Ricardo i Emanuelowi, kiedy jeszcze grali razem. W dosyć swobodny sposób wygraliśmy pierwszego seta, drugiego przegraliśmy po naprawdę bardzo zaciętej walce, a w tie-breaku Kubę zaczęły łapać skurcze i niestety nie byliśmy w stanie ukończyć tego spotkania w pełni sił. Mieliśmy wtedy wielką okazję zrobić ogromną niespodziankę, niestety przeszła nam obok nosa.
- Z Kubą Szałankiewiczem grasz już 6 lat. Lubicie się?
- Tak jak w każdym długim związku są czasy lepsze i gorsze. Nasza przyjaźń miała lepszy i gorsze efekty. Teraz zdecydowanie jest ten lepszy. Dorośliśmy i profesjonalnie podchodzimy do tego co robimy. Lubimy się, musimy się lubić bo spędzamy ze sobą 8 miesięcy w roku praktycznie non stop. Musimy się lubić bo byśmy się pozabijali.
- Co robisz w wolnym czasie?
- Bardzo żyję muzyką. Dawno temu grałem nawet w zespole na basie. Wtedy bardzo zaraziłem się muzyką i od tamtej pory towarzyszy mi na każdym kroku. Uwielbiam oglądać filmy i spędzać czas z ludźmi. Lubię gdy cały czas coś się dzieje wokół mnie, coś fajnego, śmiesznego, coś co można wspominać latami.
- Plany na kolejny sezon?
- Na pewno będziemy walczyć o awans olimpijski, a żeby to osiągnąć musimy się przesunąć o trzynaście pozycji. Bardzo chcielibyśmy zrobić taką niespodziankę i wspomóc w Londynie Mariusza i Grześka. Jest bardzo duża nadzieja, że się uda. Jeżeli skupimy się na tym, co mamy robić i będziemy to wykonywać w poprawny sposób, to mam nadzieję, że nam się uda.
- Ja też mam nadzieję, że wam się uda. Wszyscy trzymamy kciuki. Dziękuję za rozmowę.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej