Tekst i foto Agnieszka Derlatka, 30 marca 2015

Po zwycięstwach nad Berlinem Recycling Volleys 3:1 oraz Asseco Resovią Rzeszów 3:0 siatkarze Zenitu Kazań wygrali w stolicy Niemiec turniej Final Four Ligi Mistrzów.

Zenit Kazań w finale Ligi Mistrzów pokonał w Berlinie Asseco Resovię Rzeszów 3:0. - Na szczęście wróciłem do gry i miałem możliwość uczestniczenia w tym wielkim sukcesie – powiedział po decydującym spotkania przyjmujący rosyjskiej drużyny, Matthew Anderson.

Pierwszy mecz w stolicy Niemiec w wykonaniu Zenita Kazań wydawał się dużo trudniejszy. Gospodarze turnieju siatkarze Berlin Recycling Volleys postawili trudne warunki. - W pierwszym spotkaniu nie udało nam się zagrać tak, jak byśmy tego chcieli. Drugi mecz zagraliśmy dużo lepiej w wielu elementach. Przycisnęliśmy przeciwników zagrywką, punktowaliśmy blokiem, świetnie broniliśmy i dzięki temu mieliśmy inicjatywę - powiedział.

Rzeszowianie walczyli ich ambitna postawa zasługuje na pochwałę. Jednak zawodnicy z Kazania bardzo mocno zagrywali wywierając presję na przeciwnikach. - Wbrew pozorom to nie był łatwy mecz. Rzeszów jest świetnym, mocnym zespołem. Właściwie w każdej partii postawili nam bardzo trudne warunki, ale wywieraliśmy na nich dużą presję zagrywką. To bardzo silna drużyna, pokonała znakomitych rywali w drodze do tego finału - podkreślił Amerykanin.

Matthew Anderson tajemniczo wypowiada się na temat swojej przyszłości. Przyznał tylko, że wyjeżdża do Włoch, a temat kolejnego sezonu jest sprawą otwartą. Na razie nie są podjęte żadne decyzje. Jak mówi to jest pożegnanie „na teraz". - Kto wie, być może wrócę. Na razie za kilka dni lecę do Włoch - dodał.

Przyjmujący przyznaje, że jego gra w trakcie turnieju mogła być znacznie lepsza, szczególnie podczas pierwszego meczu. Podkreśla jednak, że w trakcie finału dał z siebie wszystko. - Nie jestem zadowolony ze swojego występu w meczu z drużyną z Berlina. Na szczęście udało mi się wyrzucić tamto spotkanie z głowy i na finał wyszedłem już maksymalnie skoncentrowany na tym, co mam zrobić. Przecież to był ostatni mecz i trzeba było wszystko robić na maksa - powiedział.

Ostatni z trzech sukcesów Zenita Kazań w Lidze Mistrzów miał miejsce trzy lata temu. Celem klubu było powtórzenie tego wyniku z 2012 z Łodzi. Matthew Anderson podkreśla, jak ważne były intensywne przygotowania oraz treningi na drodze do złota. - Medal na mojej piersi to coś niesamowitego. Na tą wygraną czekaliśmy trzy lata. Od kilku miesięcy wszystko przygotowywane było właśnie pod te rozgrywki. Na szczęście miałem możliwość uczestniczenia w tym wszystkim, wróciłem do gry, by pomóc zespołowi w wygraniu Ligi Mistrzów – zakończył z uśmiechem amerykański przyjmujący rosyjskiego zespołu.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej