Iwona Stach, 18 marca 2017

Asseco Resovia Rzeszów pokonała Effectora Kielce 3:1 w meczu 28. kolejki PlusLigi i utrzymała pozycję wicelidera. - Miejmy nadzieję, że tak pozostanie do końca fazy zasadniczej - mówi Mateusz Masłowski, libero zwycięskiej drużyny, mistrz Europy juniorów, który otrzyma powołanie do szerokiej kadry narodowej.

pzps.pl: Plan został chyba wykonany w stu procentach i zdobyliście kolejne trzy punkty.
Mateusz Masłowski:
Dzisiejsza wygrana miała nam zapewnić utrzymanie pozycji wicelidera tabeli i miejmy nadzieję, że tak pozostanie do końca fazy zasadniczej. Plan wykonaliśmy w 99%, bo założyliśmy sobie, że wygramy spotkanie 3:0, jednak nie udało się tego uczynić. To jest piękno siatkówki, wszystko może się zdarzyć. Trzeba przyznać, że zespół z Kielc zagrał bardzo dobrze w trzecim secie, jednak w kolejnej, czwartej, partii wróciliśmy do naszej gry i wygraliśmy. Takie sytuacje się zdarzają, o czym niejednokrotnie mogliśmy się przekonać. Najważniejsze, że zdobyliśmy kolejne trzy punkty.

- Faktycznie, w tym trzecim secie kielczanie przejęli inicjatywę, a Wasza gra nie wyglądała najlepiej. Czyżby dziesięciominutowa przerwa wybiła Was z rytmu?
- Myślę, że kielczanie zagrali znacznie lepiej niż w poprzednich setach i przy takiej grze mogliby pokonać niejedną plusligową drużynę. Najpierw w polu zagrywki pojawił się Kuba Wachnik, który dał się nam we znaki, później kontynuował to Michał Superlak i trzeba przyznać, że swoim serwisem narobili nam trochę krzywdy. Myślę, że potrafimy reagować na takie sytuacje, bo koniec końców znaleźliśmy na nich sposób i wygraliśmy całe spotkanie 3:1.

- W meczu Ligi Mistrzów z Azimutem Modeną oraz w dzisiejszym z Effectorem Kielce mogliśmy zauważyć znaczną poprawę przyjęcia. Czyżbyście się uporali z elementem, który był Waszą bolączką od początku sezonu?
- To prawda, przyjęcie w naszej drużynie wygląda ostatnio coraz lepiej, co zwłaszcza można było zaobserwować w meczu z Modeną. Włosi postawili poprzeczkę naprawdę wysoko, ale nie ma co się dziwić, w końcu to światowej klasy zawodnicy. Faktycznie, widać poprawę, statystyki wyglądają coraz lepiej, ale wynika to prawdopodobnie z tego, że trochę więcej czasu poświęcamy przyjęciu na treningach. Na pewno nie jest idealnie, zawsze znajdzie się coś do poprawy. Staramy się przed każdym meczem coś dołożyć, by prezentować się jeszcze lepiej w tym elemencie.

- W czwartek mecz o „być, albo nie być” w Lidze Mistrzów. Pierwsze spotkanie było niezwykle wyrównane, byliście bliscy odniesienia zwycięstwa. To dobra prognoza przed kolejnym starciem z mistrzem Włoch.
- Trochę szkoda tego pierwszego meczu, bo było blisko, ale zapomnieliśmy o nim jak tylko zeszliśmy z boiska. Później nasze myśli koncentrowały się na dzisiejszym spotkaniu z Effectorem Kielce, a od jutra zaczynamy przygotowania na kolejny pojedynek z Włochami. Środowy mecz pokazał, że jest to zespół w naszym zasięgu i wydaje mi się, że spokojnie możemy pojechać do Włoch i powalczyć o kolejną rundę. Jeżeli tylko zagramy naszą siatkówkę, jeżeli każdy z nas zostawi serducho na boisku, to jesteśmy w stanie wywalczyć awans nawet na tak trudnym terenie jak Modena.

- Od lutego regularnie pojawiasz się na boisku. Prezentujesz się tak dobrze, że trener reprezentacji Polski Ferdinando De Giorgi i powołał Cię do szerokiej kadry.
- To powołanie jest dla mnie bardzo dużym wyróżnieniem. Pierwszy raz w życiu udało mi się dostać do kadry narodowej seniorów. Cieszę się, że ktoś docenia moją pracę, w każdym meczu staram się zostawiać serducho na boisku, ale nie zawsze wszystko mi się udaje. Na razie nie wybiegam myślami za bardzo w przyszłość. Przed nami bardzo ważna końcówka PlusLigi, później przed nami rozgrywki młodzieżowe. Nie wiem co przyniosą kolejne miesiące, ważne jest to co tu i teraz.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej