- Rozgrywki
- Rozgrywki młodzieżowe
- Imprezy PZPS
- Komunikaty
- Temp
- Mariusz Wlazły: wszystkim życzę zdrowia
Patrycja Rzeźniczak, 31 grudnia 2011
Pomimo braku w meczowej kadrze Daniela Plińskiego i Mariusza Wlazłego w podstawowej szóstce, PGE Skra Bełchatów pewnie pokonała beniaminka z Gdańska. Jednak prawdziwa gra dla mistrzów Polski rozpocznie się w styczniu. - Jest Puchar Polski, nadal gramy w Lidze Mistrzów, więc emocji i meczów o większą stawkę na pewno nie zabraknie – zapowiada kapitan bełchatowian.
pzps.pl: Czas jeszcze świąteczny, ale w meczu z Treflem Gdańsk wasza forma świąteczna nie była. Grała druga z ostatnią drużyną tabeli i tę różnicę na boisku było widać.
Mariusz Wlazły: I tak i nie. Trzeba powiedzieć, że pierwszy i trzeci set to generalnie nasza kontrola na boisku, ale w drugiej partii walka była już trochę bardziej zacięta. Przez trzy czwarte seta prowadzili, mieli kilkupunktową przewagę, ale potem na zagrywkę wszedł Bartek i sytuacja się odwróciła. To pomogło wyciągnąć nam tego seta, „dopchaliśmy ten wózek” już do końca i udało nam się wygrać.
- W trzeciej partii pozwoliliście zdobyć rywalom tylko 10 punktów. Pamięta Pan, kiedy ostatni raz Skra tak wysoko wygrała seta?
- Nie pamiętam… Często gramy mecze, w których przeciwnik podchodzi do spotkania z założenia, że je przegra i postanawia zaryzykować. Jednym się to opłaci, innym nie. W tym pojedynku, nawet kiedy Trefl podejmował ryzyko, to nie przynosiło ono skutku. Inaczej było w naszym meczu z Fartem Kielce. Niby też potencjalnie słabszy od nas zespół, a wygraliśmy dopiero po tie-breaku. Takie mecze są dla nas ciężkie.
- W styczniu czeka dla was prawdziwy maraton. Rywalizacja o Puchar Polski, walka o pierwsze miejsce w Lidze Mistrzów, a w PlusLidze pojedynki z kandydatami do medali. Czy to będzie dla was najtrudniejszy czas od startu rozgrywek?
- Ta druga część sezonu faktycznie będzie dla nas ciężka. Jest Puchar Polski, nadal gramy w Lidze Mistrzów, więc emocji i meczów o większą stawkę na pewno nie zabraknie. Na każdym spotkaniu musimy się maksymalnie skupić, każde z nich będzie wymagało od nas pełnej determinacji i włożenia wszystkich sił.
- Wiecie coś na temat waszego ćwierćfinałowego rywala w Pucharze Polski - MKS MOS Będzin?
- Wiemy, że grają moltenami (śmiech). Mniej więcej trzeba wiedzieć, co grają. Każda informacja będzie dla nas przydatna, przełoży się na grę i pozwoli dobrze taktycznie rozegrać spotkanie. Nie będzie ich pewnie tak wiele jak przy innych zespołach. Zawsze pierwsze mecze otwierające sezon z beniaminkiem pokazują, że bez takiego przygotowania gra się trudno. Mam nadzieję, że w tym przypadku tak nie będzie i te informacje, które Fabio zbierze, nam pomogą. Przeszkodą mogą być piłki, bo jednak nie gramy moltenami, ale w tę stronę jest łatwiej przejść niż odwrotnie.
- Nikt sobie nie wyobraża, że zabraknie was w turnieju finałowym, gdzie w półfinale waszym rywalem będą gospodarze. Resovia będzie mogła liczyć na swojego siódmego zawodnika na boisku, którym będą kibice. Także dla Pana będzie to szczególne spotkanie, bo ostatniej wizyty w Rzeszowie pewnie nie wspomina Pan najlepiej.
- To przeciwnik tak samo wymagający jak każdy inny zespół z czołówki. Myślę, że ten półfinał z Resovią - oczywiście, jeśli wygramy rywalizację z Będzinem, bo najpierw na tym musimy się skupić – to będzie ciężki bój, bo w Rzeszowie zawsze gra się trudno. Co do publiczności, to nie przywiązuję do tamtej sytuacji istotniejszej wagi. Po prostu taki był wtedy czas.
- Często mówi się, ze Puchar Polski jest tą łatwiejszą drogą do Ligi Mistrzów, ale w tym sezonie zapowiada się wyjątkowo wyrównana rywalizacja.
- Właśnie nie, ponieważ Puchar Polski jest turniejem, gdzie przegrywając jedno spotkanie traci się okazję, żeby dojść do miejsca premiowanego startem w Lidze Mistrzów. Grając o mistrzostwo Polski zawsze są play-offy i nawet przegrywając jeden mecz, losy rywalizacji można odwrócić. Myślę, że Puchar Polski jest trudniejszą drogą.
- Można mówić o faworycie?
- Ciężko powiedzieć, ale jedno jest pewne - jeśli każdy zagra swoje, będą to mecze na najwyższym poziomie, a wtedy o wygranej może zadecydować szczęście.
- Nie przeszkadzało wam, że to o ZAKSIE i Jastrzębskim Węglu mówiło się więcej w tej pierwszej części sezonu? Duma mistrzów Polski nie ucierpiała?
- Nie. Wykonujemy swoją pracę. Przez te wszystkie lata odkąd jestem w Bełchatowie zauważyłem, że jesteśmy przez większą grupę ludzi traktowani inaczej niż inne zespoły. Przyzwyczailiśmy się już do tego i nie stwarza nam to żadnych problemów. Tak po prostu w Polsce jest i tyle.
- Jakie cele stawia sobie Mariusz Wlazły w 2012 roku?
- Jako drużyna mamy jasno postawione cele, a indywidualnie? Dotrwać do końca sezonu bez kontuzji, czego życzę wszystkim, bo jednak brak zdrowia jest dla każdego sportowca największą przykrością.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej