Katarzyna Porębska, 22 listopada 2016

Łukasz Kozub to złoty medalista mistrzostw Europy juniorów. Młody rozgrywający wywalczył sobie miejsce w pierwszej szóstce MKS-u Będzin. - Jestem zadowolony i wdzięczny, że trener na mnie stawia - mówi zawodnik, który w sobotę poprowadził swój zespół do zwycięstwa nad AZS Częstochowa 3:2.

pzps.pl: W ostatnią sobotę MKS Będzin odniósł trzecie zwycięstwo w PlusLidze. Pan rozegrał całe spotkanie i od początku sezonu dostaje dużo szans na grę. Czy podpisując kontrakt z klubem z Będzina spodziewał się pan, że tak szybko wywalczy sobie miejsce w pierwszej szóstce?
Łukasz Kozub:
To było moje marzenie i cel. Nie chciałem przyjść do klubu i siedzieć na ławce. Chciałem rozwijać się i grać najwięcej jak to możliwe. Na razie dostaje dużo szans na grę. Jestem bardzo z tego zadowolony i wdzięczny trenerowi, że na mnie stawia. Mam nadzieję, że chociaż trochę wywiązuje się z zaufania, którym mnie darzy trener.

- Przed sobotnim meczem zapowiadaliście, że chcecie zdobyć komplet punktów. Gospodarze łatwo się nie poddali, więc chyba te dwa punkty są jeszcze bardziej cenne?
- Cieszyliśmy się bardzo, że udało się nam wygrać kolejny mecz. Na razie na swoim koncie nie mamy tyle zwycięstw ile byśmy sobie życzyli. Myślę jednak, że małymi kroczkami będziemy szli do przodu. Znamy swoje miejsce w szeregu. Takie mecze jak chociażby ten ostatni z AZS Częstochowa będą budować nas jako drużynę. W sobotę naprawdę wszyscy wygrali. Nie było tak, że grała tylko jedna szóstka, kto nie wszedł na boisko pomagał drużynie i wykonywał przysłowiowy kawał dobrej roboty. Mimo tego, że czwarty set nie był obiecujący.

- W końcówce trzeciego seta poważnej kontuzji kolana nabawił się Mateusz Przybyła. Ta sytuacja chyba wybiła was z równego rytmu gry?
- Bardzo możliwe. Czasami bywa tak, że wygrywając trudne sety myśli się, że ciężej już nie może być. A jednak może. Przeciwnicy chcieli odebrać się za tę przegraną końcówkę i trzeba przyznać, że udało się im to zrobić. Z kolei my być może za bardzo zadowoliliśmy się tym, co udało się nam wygrać. Niedobrze że coś takiego się zdarza, ale na szczęście wygraliśmy ten mecz.

- Znaczną część okresu przygotowawczego do sezonu spędził pan wraz z reprezentacją Polski juniorów. Jak udało się panu tak szybko zgrać z zespołem?
- Cieszę się jeśli ktoś docenia moją grę. Jednak słowa uznania należą się również moim kolegom z drużyny. Wiedzieli, że dołączyłem do zespołu dość późno. Nie jest łatwo wszystko dograć. Oczywiście nie jest problemem wystawić piłkę dobrze dograną, tylko taką która jest w jakieś większej odległości od siatki, czy przesuniętą do drugiej lub czwartej strefy. W takim sytuacjach muszę wiedzieć, jakiej piłki najbardziej odczekują ode mnie koledzy z boiska. Niemniej doskonale wiem nad czym muszę jeszcze pracować.

- W trakcie meczu nie bał się pan jednak zaryzykować i sam zaatakował z drugiej piłki.
- To prawda, udało mi się parę razy zaatakować. W ubiegłym sezonie koledzy śmiali się, że nie umiem kiwać. W sobotę dzięki temu zagraniu zdobyć dwa punkty.  

- Jak pracuje się panu z trenerem Stelio DeRocco?
- Bardzo dobrze pracuje mi się z trenerem. Jest bardzo pozytywnym człowiekiem. Nie da przejść się koło niego, żeby nie zażartował. Jestem pod ogromnym wrażeniem jak można być tak pozytywnie nastawionym do życia człowiekiem. Oczywiście doskonale wie, kiedy ma podnieść głos i nas zmobilizować do pracy. Trener jest świetnym człowiekiem. Jak na razie jestem bardzo zadowolony ze współpracy.

- Po ostatnim meczu Marcin Walińskim powiedział, że trener zaszczepia w was pozytywną energię, którą wy z kolei przenosicie na parkiet. Widać, że dobrze się rozumiecie. Jeszcze kilka zwycięstw i być może uda się wam awansować do środkowej części tabeli?
- W mojej ocenie Marcin Waliński jest naszym liderem mentalnym. Dotychczasowe mecze graliśmy słabo, a on trzymał stabilny poziom. Cieszę się bardzo, że w sobotę zostało to docenione i dostał nagrodę MVP. Czasami ktoś może tego nie dostrzec, że dany zawodnik kończy atak z trudniej piłki, czy nabija piłkę na blok. Można powiedzieć, że to trochę czarna robota. Z kolei ja rozgrywając piłkę mam pewność, że w decydujących akcjach mogę na niego liczyć i śmiało mu zaufać. Mam nadzieję, że Marcin będzie utrzyma taką dyspozycję, ponieważ za nami dopiero dziewięć kolejek PlusLigi.

- Po wspominanych dziewięciu kolejkach PlusLigi bardzo dobrze na parkiecie spisuje się pan oraz koledzy z reprezentacji Polski juniorów m.in. Dawid Woch, Jakub Kochanowski i Tomasz Fornal. W perspektywie przyszłorocznych mistrzostw świata to bardzo ważne, że zbieracie takie doświadczenie.
- Mam nadzieję, że zawojujemy tę PlusLigę. Tak jak pani powiedziała to bardzo ważne dla naszej kadry. Chodzi o to, żebyśmy grali jak najwięcej, dzięki czemu będziemy czuli się jeszcze pewniej na boisku.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej