Kinga Rutecka, 26 czerwca 2011

Brazylia 24 pkt przed Polską i USA po 18 oraz Portoryko 0 - taka jest kolejność w grupie A przed ostatnią rundą spotkań w Lidze Światowej siatkarzy. W ostatnich meczach Polska podejmie Brazylię, a USA - Portoryko.

Pierwsze spotkanie USA - Brazylia zakończyło się porażką gospodarzy 1:3 (21:25, 20:25, 25:21, 19:25). W drugim meczu Amerykanie pokonali lidera grupy A. Obie drużyny prowadziły agresywną walkę. Jednak to podopieczni trenera Alana Knipa wyszli z meczu zwycięsko. Pierwszy set rozpoczął się silnymi zagrywkami po obu stronach. Dla USA skutecznie punktował William Priddy. Podopieczni Bernardo Rezende prowadzili 8:6. Po bloku Davida Lee, Amerykanie wyszli na prowadzenie 10:9. Trzy punkty bezpośrednio z zagrywki zdobył Clayton Stanley. Asem serwisowym zrewanżował się Lucas. Szybkimi, efektownymi atakami popisywał się Lee. Przy stanie 22:18 dla gospodarzy, o czas poprosił trener Bernardo Rezende. W końcówce seta skutecznie atakował Anderson. Seta wygrali Amerykanie 25:20.

Początek drugiej partii był wyrównany. Emocji jednak nie zabrakło. Drużyny walczyły zaciekle. Dobrze zagrywał Giba. Brazylijczycy zaczęli popełniać błędy, co dało gospodarzom prowadzenie 14:12. Atakami ze środka odpowiadali Rodrigao i Lucas. Reprezentacja Brazylii doprowadziła do remisu 18:18, po błędzie Andersona. Ekipie USA udało się odzyskać przewagę. Seta zakończył Millar 25:23.

Na początku trzeciego seta Brazylijczycy prowadzili 5:2. Skutecznie atakowali Murilo, Theo i Giba. Asa serwisowego zanotował Stanley. Straty próbowali odrabiać Anderson i Priddy. Amerykanie jednak ponownie zaczęli popełniać błędy, co sprzyjało prowadzeniu podopiecznych Bernardo Rezende, 16:12. Efektownie zablokował Rodrigao. Blokiem punkt zdobyli także Lee i Priddy. Końcówka seta należała do gości, 25:22.

W czwartym secie prowadzili Amerykanie 6:4 i 14:11. Brazylijczycy popełniali błędy. Canarinhos zremisowali 16:16. Przy stanie 21:19 dla siatkarzy z USA, o czas poprosił Bernardo Rezende. Ze środka atakował Lee. Pod koniec seta pomylił się Priddy. Siatkarz ten zrewanżował się  i skutecznie atakując, zakończył seta, 25:23.

USA- Brazylia 3:1 (25:20, 25:23, 22:25, 25:23)
Brazylia: Bruno (3), Giba (12), Murilo (17), Theo (14), Rodrigao (7), Lucas (13), Sergio(l) oraz Dante (1), Marlon, Thiago, Sidao.
USA: Thornton (2), Anderson (14), Lee (14), Priddy (17), Millar (6), Stanley (16) Lambourne (l) oraz Holmes, Lotman, Patak (1)

Po meczu powiedzieli:
Trener reprezentacji USA Alana Knipe: Nie chcemy być dalej drużyną "drugiego meczu". Nie jest to coś, z czego jesteśmy z tego dumni. Jednocześnie także wymaga charakteru, by to zrobić. Brazylia jest bardzo, bardzo dobrą drużyną, mocną technicznie. Mieliśmy dwa trudne, ciężkie mecze tutaj jak i w Brazylii.

Trener reprezentacji Brazylii Bernardo Rezende: Gratuluję Stanom Zjednoczonym. Jest mi przykro, że my tak dobrze nie zagraliśmy. Z pewnością to moja wina, gdyż nie dałem chłopakom odpowiedniej motywacji i uwagi, by położyli nacisk na ten mecz.

Kapitan reprezentacji USA William Priddy: Wydajemy się być drużyną "drugiego meczu". W tym spotkaniu graliśmy jako zespół.

Kapitan reprezentacji Brazylii Gilberto Giba Godoy: To był ciężki mecz. USA zagrało dobrze na ataku. Anderson grał dużo lepiej niż w ostatnim spotkaniu. W poniedziałek wieczorem, przylecimy do Polski i w środę musimy grać. Teraz musimy skoncentrować się na tym spotkaniu.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej