Dorota Szturm de Hirszfeld, 19 stycznia 2012

W sobotę w meczu PlusLigi Jastrzębski Węgiel pokonał w hali Torwaru AZS Politechnikę Warszawską. Teraz klubowych wicemistrzów świata czeka w Rzeszowie turniej Enea Cup 2012 Finału Pucharu Polski. – Gdy będziemy popełniać takie błędy jak w Warszawie, to silny rywal bezlitośnie wykorzysta nasze błędy. Gra o Puchar będzie dodatkową mobilizacją – mówi trener Jastrzęsbkiego Węgla Lorenzo Bernardi, który został uznany siatkarzem 20. wieku.

pzps.pl: Gratuluję zwycięskiego meczu z AZS Politechniką Warszawską. Chyba nie należał on do najłatwiejszych.
Lorenzo Bernardi: Rzeczywiście muszę przyznać, że nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Mieliśmy swoje problemy, ponieważ nie potrafiliśmy zachować skuteczności i koncentracji przez dłuższy czas. Nasza gra bardzo falowała. Jeden set graliśmy dobrze, aby w kolejnym grać słabiej. Zbyt często nam się to zdarza. Taki sposób gry jest niebezpieczny, ponieważ siatkówka jest sportem, w którym akcje i zdobywanie punktów, odbywają się w bardzo krótkim czasie. Akcje są niewiarygodnie szybkie. Kiedy straci się koncentrację, a za nią punkty, bardzo ciężko jest odrobić straty. W meczu z AZS Politechniką Warszawską, straciliśmy 5 punktów, które mogliśmy odrobić. Nie skończyliśmy jednak trzech ważnych piłek i dlatego wynik był taki, a nie inny. W kolejnych meczach będziemy musieli to zmienić, ponieważ w spotkaniach z silniejszymi przeciwnikami, może nam to nie ujść na sucho.

- Rzeczywiście. Wasz najbliższy przeciwnik w Pucharze Polski, to wicemistrz kraju - ZAKSA Kędzierzyn Koźle. Czy uda Wam się w 100% wyeliminować te błędy?
- Na szczęście, to finału Pucharu Polski pozostał od meczu w Warszawie tydzień i to był ten czas, w którym pracowaliśmy, by poprawić naszą grę. Moim zdaniem, dużą rolę odegra fakt, że będziemy grać o puchar i będzie to dla nas dodatkowa mobilizacja. Mam nadzieję, że zadziała to na naszą korzyść i nasza gra nie będzie tak już falowała, bo jak mówiłem – z zespołami z czubka tabeli, grając tak jak w meczu z Politechniką, meczu nie wygramy. Przeciwnik bezlitośnie wykorzysta nasze błędy.

- Z powodu kontuzji podstawowego rozgrywającego Vinhedo, musieliście uzupełnić swój skład o nowego rozgrywającego. Jak młody Portugalczyk wpisał się do jastrzębskiej układanki?
- Violas Tiago to młody, ale bardzo zdolny zawodnik. Potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby w pełni odnaleźć się w nowej dla siebie rzeczywistości. On po raz pierwszy wyjechał z kraju, po raz pierwszy jest z dala od rodziny. To jest teraz dla niego największym problemem. Na pewno w przyszłości będzie jednym z ważniejszych dla nas zawodników. Naprawdę ma papiery, aby stać się wysokiej klasy rozgrywającym.

- Jest Pan bardzo doświadczonym i uznanym sportowcem. W 2001 roku został wybrany Pan siatkarzem XX wieku. Chciałam zatem zapytać o Pańską opinię na temat tegorocznych rozgrywek Ligi Mistrzów? Kto w tym sezonie będzie najlepszym?
- W porównaniu z zeszłymi sezonami, nie ma zbyt wielkiej różnicy. Moim zdaniem te same drużyny, znajdą się w finale. Na pewno Trentino, Kazań, Macerata i Bełchatów mają spore szanse. Loterią będą niektóre mecze w fazie play off. W ścisłym finale zobaczymy jednak z pewnością drużynę z Trentino. Każda inna: czy to Kazań, Bełchatów czy Macerata, ma szansę znaleźć się w finale i zagrać z nimi o mistrzostwo.

- Dlaczego znów Trentino znajdzie się w finale Ligi Mistrzów? W czym tkwi ich sekret?
- Oj, nie jest to tylko jeden sekret… Na  sukces Trentino  składa się ich wiele. Przede wszystkim mają najlepszych skrzydłowych na świecie, którzy najlepiej sprawdzają się w dzisiejszym, trudnym systemie gry w siatkówkę. Matej Kazijski i Osman Juantorena, to zawodnicy, którzy oprócz skuteczności w ataku, są również niezmiernie skuteczni w polu zagrywki. Za każdym razem potrafią inaczej zaserwować. Dzięki temu ich drużyna jest w stanie zdobyć przy swoim serwisie kilka punktów z rzędu i to jest to jest właśnie przewaga Trentino.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej