- Rozgrywki
- Rozgrywki młodzieżowe
- Imprezy PZPS
- Komunikaty
- Temp
- Krispol Liga: podsumowanie 11. kolejki
Kaja Stefaniak / SiatkarskiPortal.pl, 1 grudnia 2014
W 11. kolejce Krispol Ligi zwyciężali przyjezdni, tylko dwa spotkania zakończyły się korzystnym dla gospodarzy wynikiem. W meczu transmitowanym w TVP Sport, Victoria Wałbrzych gładko pokonała Espadon Szczecin. Wszystkie sobotnie pojedynki były jednostronne, a emocji kibicom przysporzyły tylko pojedyncze sety. Liderem tabeli wciąż pozostaje niepokonany w tym sezonie Camper Wyszków, natomiast ostatnie miejsce zajmuje Avia Świdnik, której czarna seria wciąż trwa.
Pekpol Ostrołęka – SMS PZPS Spała 3:1 (25:21, 28:26, 16:25, 25:17)
W Ostrołęce, Pekpol podejmował uczniów SMS-u Spała. Spotkanie miało emocjonujący przebieg i kibicom zgromadzonym w hali im. Arkadiusza Gołasia na pewno mogło się podobać. Szczególnie dotyczy to drugiej partii gry, w której o wyniku zadecydowała dopiero końcówka grana na przewagi. W niej nie do zatrzymania był atakujący gości. - Było to dobre spotkanie w naszych wykonaniu, choć nie spodziewaliśmy się, że mecz będzie należał do najłatwiejszych. Zawodnicy ze Spały toczyli z nami wyrównaną walkę, ale w końcowym rozrachunku to mu okazaliśmy się lepsi i to do nas powędrowały trzy punkty. O zwycięstwie zadecydowała „zimna głowa”; nie panikowaliśmy gdy traciliśmy punkty i graliśmy swoją siatkówkę do końca - powiedział Damian Wdowiak, który został wyróżniony statuetką MVP. - Nagroda otrzymana przed własną publicznością na pewno daje ogromną radość i cieszę się, że to ja zostałem wyróżniony. Jednak uważam, że na duże brawa zasługuje cała drużyna, ponieważ każdy zawodnik dołożył swoją cegiełkę do tej wygranej. Z pewnością dla mnie jest to motywacja do dalszej pracy i pokazania się z dobrej strony w kolejnych spotkaniach. Mam nadzieję, że równie udanych – dodał lider gospodarzy. Pekpol Ostrołęka dzięki wygranej awansował na 6. miejsce w tabeli, natomiast SMS Spała plasuje się 8. pozycji.
Avia Świdnik – Krispol Września 1:3 (18:25, 17:25, 25:20, 15:25)
Avia Świdnik podejmowała Krispol Września, który był zdecydowanym faworytem tego spotkania. Jednak w pierwszych akcjach meczu to miejscowi grali lepiej, a dzięki udanemu serwisowi Dawida Koniecznego prowadzili już 6:4. Chwilę później ta sytuacja odwróciła się i to Avia miała problemy z przyjęciem mocnych zagrywek rywala. Wtedy też w grze gospodarzy coś się załamało, a odmienić tego nie był w stanie trener drużyny, Krzysztof Lemieszek, rozmawiając ze swoimi zawodnikami podczas przerwy. W końcówce wciąż słabo grali świdniczanie, natomiast zawodnicy Krispolu konsekwentnie budowali swoją przewagę. Kolejną część gry, o dziwo, znów lepiej zaczęli miejscowi (3:0), ale szybko swoją przewagę oddali wrześnianom, którzy dzięki zagrywce Mateusza Jasińskiego zdobyli siedem kolejnych punktów. Chwilę później ich przewaga jeszcze wzrosła. W trzecim secie, podobnie do poprzednich, lepiej zaczęli świdniczanie, ale tym razem swoją przewagę zdołali utrzymać. W końcówce żółtą kartkę otrzymał jeszcze trener Krispolu Marek Jankowiak i to Avia rozstrzygnęła seta na swoją korzyść. - Nie przyjechaliśmy z nastawieniem, że będzie łatwo. Nie zlekceważyliśmy rywala. Do każdego meczu podchodzimy tak samo skoncentrowani. Krispol Liga jest taka, że każdy z każdym może wygrać, także tutaj trzeba szanować przeciwnika i tak też czynimy – skomentował Witold Chwastyniak, środkowy gości. W ostatniej odsłonie wrześnianie wrócili do swojej dobry gry, a w szeregach gospodarzy dominowały błędy, dzięki czemu przyjezdni podnieśli z parkietu trzy cenne punkty. Krispol zajmuje obecnie 3. miejsce w tabeli, a Avia Świdnik pozostaje na ostatniej lokacie.
AGH AZS Kraków – Ślepsk Suwałki 0:3 (16:25, 18:25, 27:29)
Przed spotkaniem trudno było szukać jednoznacznego faworyta, jednak boisko szybko zweryfikowało, że byli nim przyjezdni. W dwóch pierwszych setach podopieczni Piotra Poskrobki grali niemal bezbłędnie, co szybko przełożyło się na ich dużą przewagę na siatce. Niekwestionowanym liderem gości był Wojciech Winnik, który w całym meczu zdobył aż 21 punktów. - Dla nas to było bardzo ciężkie spotkanie. AGH popełnił więcej błędów, nam udało się trochę lepiej utrzymać nerwy na wodzy. W dwóch pierwszych setach graliśmy naprawdę dobrze, potem przytrafiło nam się delikatne rozluźnienie. Już drugiego seta nie zakończyliśmy tak szybko jak powinniśmy, pozwoliliśmy rywalowi na serię punktów. To przełożyło się też na początek kolejnej partii, w której krakowianie szybko nam uciekli. Dopiero w końcówce udało nam się ich dogonić i wygrać – powiedział po meczu rozgrywający Ślepska Suwałki, Łukasz Makowski. W trzeciej partii obudzili się krakowianie, prowadząc niemal przez całego seta. Szczególnie dobrze spisywali się Grzegorz Surma i Paweł Halaba, para przyjmujących gospodarzy. Tego samego nie można powiedzieć o atakujących AGH, którzy to spotkanie zaliczą raczej do kompletnie nieudanych. Wygrana pozwoliła awansować suwalczanom na 7. miejsce w tabeli. – Zmieniła się atmosfera w drużynie, zaczęliśmy bardziej żywiołowo grać i cieszyć się po każdej akcji. Powiedzieliśmy sobie parę męskich słów w szatni i to dało efekty – dodał Łukasz Makowski. Po meczu AGH Kraków zorganizował zbiórkę pieniędzy na rzecz Tomasza Strząbały, drugiego trenera Vive Tauron Kielce, który choruje na nowotwór, a na pomoc przekazano również cały dochód ze sprzedaży biletów.
Kęczanin Kęty – KPS Siedlce 1:3 (25:23, 22:25, 14:25, 18:25)
W Kętach chyba nikt nie spodziewał się, że Kęczanin, po tak dobrym początku sezonu, ulegnie KPS-owi Siedlce, drużynie, która dotychczas również zaskakiwała, ale niestety słabą formą. Teraz siedlczanie zdecydowanie odbudowali swoją grę i udowodnili, że w tym sezonie jeszcze nie raz pokażą wspaniałą siatkówkę. Dotkliwie o ich umiejętnościach przekonali się w sobotę podopieczni Marka Błasiaka, którzy tylko w pierwszym secie wygrali z siedlczanami, a końcowy wynik seta ustalił Jonasz Biegun, zagrywając asa. W kolejnych wyraźnie lepsi byli przyjezdni. Już po raz kolejny największym atutem KPS-u okazała się zagrywka, właśnie w tym elemencie bezpośrednie punkty zdobywali Paweł Pietraszko czy Jan Fornal. Zawodnicy z Kęt w drugiej partii chcieli pójść za ciosem i byli na dobrej drodze, by w meczu objąć prowadzenie 2:0. Wszystkie argumenty gospodarzom odebrał Paweł Pietraszko, meldując się w polu serwisowym. Środkowy gości nie po raz pierwszy w tym sezonie niemal w pojedynkę zadecydował o losach spotkania. W kolejnych partiach z siatkarzy Kęczanina kompletnie zeszło powietrze, co widać było szczególnie w ataku. Momentami miejscowi nie byli w stanie skończyć żadnej akcji. Natomiast goście za sprawą znakomitego serwisu nie pozwalali na odrobienie strat rywalowi. Ostatecznie podopieczni Sławomira Gerymskiego wywieźli z trudnego terenu trzy punkty, dzięki którym awansowali na 9. miejsce. Z kolei Kęczanin Kęty zajmuje 5. lokatę.
Aluron Virtu Warta Zawiercie – Camper Wyszków 0:3 (17:25, 17:25, 19:25) relacja TUTAJ
Do niespodzianki nie doszło w Zawierciu, gdzie Warta gładko uległa Camperowi. Już w pierwszych akcjach sobotniego meczu wyszkowianie nie dali szans miejscowym. Szczególnie dobrze na skrzydle spisywał się Łukasz Kaczorowski, atakujący gości, który jest niekwestionowanym liderem drużyny. Podczas drugiej przerwy technicznej przyjezdni prowadzili czterema oczkami, a po niej przewagę jeszcze powiększyli. Dominik Kwapisiewicz, trener Warty Zawiercie próbował ratować sytuację, prosząc o czas, ale na wiele się to nie zdało. Dopiero w drugiej odsłonie jego podopieczni zaczęli grać skuteczniej, a po kolejnym udanym ataku Damiana Zborowskiego zawiercianie prowadzili już czterema punktami (15:11). Chwilę później chyba to prowadzenie nieco ich wystraszyło. Po drugiej przerwie technicznej gospodarze zdobyli tylko punkt, a serię na zagrywce Jakuba Peszki zatrzymał dopiero gwizdek sędziego oznaczający koniec seta. W trzeciej partii miejscowi znów podjęli rękawicę, a błędy po stronie przyjezdnych oraz dobra postawa w bloku Michała Mysery i Macieja Janikowskiego, pozwoliły zawiercianom doprowadzić do remisu po 12. Jan Such, zmuszony słabszą dyspozycją swoich podopiecznych, po raz pierwszy w meczu poprosił o czas. W końcówce znów na zagrywce dał o sobie znać Jakub Peszko, który ponownie zakończył seta, a zarazem całe spotkanie. MVP spotkania został Łukasz Kaczorowski, atakujący Campera Wyszków. Goście po 11. kolejkach mają komplet punktów na swoim koncie, natomiast Aluron Zawiercie ma ich osiem i zajmuje 12. miejsce w tabeli.
Victoria Wałbrzych – Espadon Szczecin 3:0 (25:15, 25:19, 34:32) relacja TUTAJ
Do kuriozalnej sytuacji doszło jeszcze przed spotkaniem, bowiem rano w sobotę okazało się, że hala w której grają wałbrzyszanie jest zajęta. Odbywało się w niej walne zebranie działkowców. Pytanie czy właśnie po to wybudowano ten piękny obiekt? Obie drużyny nie mogły przeprowadzić porannego rozruchu. Takie sytuacje na tym poziomie rozgrywek na pewno nie powinny mieć miejsca.
Mecz pomiędzy Victorią Wałbrzych a Espadonem Szczecin transmitowano w TVP Sport. Jedynych emocji licznie zgromadzonym w hali kibicom przysporzyła trzecia odsłona sobotniego spotkania, w której długo bronili się szczecinianie. W niej ponownie jednak po zwycięstwo sięgnęli gospodarze, w szeregach których na siatce brylowali Łukasz Kaczmarek czy Bartłomiej Krulicki. Przed tą partią trener ekipy gości Przemysław Michalczyk postanowił przestawić na atak Marcina Nowaka, co okazało się niezłym rozwiązaniem. Jednak ostatecznie więcej zimnej krwi wykazali miejscowi, którzy po błędzie dobrze spisującego się w tym secie Marcina Nowaka, triumfowali 0:3. Co ciekawe swoją pierwszą szansę gry otrzymał nowy nabytek Espadonu, 34-letni słowacki rozgrywający Michal Sladecek, który ma za sobą występy w Lidze Mistrzów. Jak na razie swoją grą nie zachwycił, być może drużynie potrzebne jest po prostu zgranie, które przyjdzie w kolejnych meczach. Dzięki wygranej wałbrzyszanie ponownie awansowali na drugie miejsce w tabeli, a do lidera tracą osiem punktów. W środę, w hitowym pojedynku na szczycie, Victoria Wałbrzych zmierzy się z Camperem Wyszków. Czy mistrz pierwszej ligi pozostanie bez przegranej?
CARO Rzeczyca – Stal Nysa 0:3 (23:25, 14:25, 23:25)
Sobotni mecz w Rzeczycy skończył się gładkim zwycięstwem Nysy, jednak wynik nie w pełni oddaje to, co działo się na boisku. Gospodarze już po raz kolejny dzielnie walczyli, ale z tak dobrze dysponowanymi gośćmi ciężko było myśleć o jakichkolwiek punktach. Najbardziej wyrównane były pierwsza i trzecia odsłona spotkania. Na początku meczu nysanie nie grali dobrze, a o ich zwycięstwie zadecydowały pojedyncze akcje, które rozstrzygnęli na swoją korzyść. Najwięcej szkody gospodarzom zrobiła mocna zagrywka gości, którzy w tym elemencie byli bardzo konsekwentni. Dopiero druga partia pokazała wszystkie słabości Caro Rzeczycy i różnicę poziomów dzielącą obie ekipy. Szczególnie duże problemy podopieczni Jarosława Sobczyńskiego mieli z wyprowadzeniem swojej akcji, a z źle dogranych piłek do siatki nie radzili sobie rozgrywający. W szeregi miejscowych wkradły się błędy, które skutecznie zdeprymowały całą drużynę. Gospodarze próbowali jeszcze w trzecim secie, grając z rywalami punkt za punkt, ale ponownie górą było doświadczenie graczy Stali. Po 11. kolejkach siatkarze Nysy mają na swoim koncie dziewięć zwycięstw i zajmują 4. miejsce w tabeli, natomiast sobotni gospodarze mają jedynie dwa oczka i zerowy dorobek zwycięstw. Czy Rzeczyca zakończy rundę zasadniczą bez wygranej?
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej