Kaja Stefaniak/ SiatkarskiPortal.pl, 24 listopada 2014

W 10. kolejce Krispol Ligi wygrywali gospodarze. Tylko jedno spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości. To wałbrzyszanie pokonali niezwyciężonych dotąd we własnej hali uczniów SMS-u Spała. Najbardziej zacięte spotkania oglądaliśmy w Szczecinie i Wrześni. Co jeszcze działo się w tej kolejce?

W 10. kolejce Krispol Ligi wygrywali gospodarze. Tylko jedno spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości. To wałbrzyszanie pokonali niezwyciężonych dotąd we własnej hali uczniów SMS-u Spała. Najbardziej zacięte spotkania oglądaliśmy w Szczecinie i Wrześni. Co jeszcze działo się w tej kolejce?

Krispol Września – Pekpol Ostrołęka 3:2 (25:23, 25:21, 21:25, 22:25, 18:16)
Najbardziej zacięte spotkanie 10. kolejki Krispol Ligi rozegrali siatkarze Krispolu Września i Pekpolu Ostrołęka. Po dwóch setach bliżej wygranej byli wrześnianie. W kolejnych przebudzili się przyjezdni i to oni dwukrotnie triumfowali. Dobrą zmianę dali Adam Szałański i Michał Przybylski, dzięki nim udało się wyrównać stan meczu. W tie-breaku emocje sięgnęły zenitu. W końcówce granej na przewagi zwyciężyli bardziej doświadczeni, podopieczni Marka Jankowiaka. O losach spotkania w pojedynkę, dwoma asami serwisowymi, zadecydował Damian Dobosz, przyjmujący miejscowych. – Po dwóch przegranych setach nie mieliśmy już nic do stracenia. Dla nas tak naprawdę mecz rozpoczął się na nowo. Bardzo dobrze zaprezentowali się zmiennicy, Michał Przybylski i Adam Szałański. Nasza gra zaczęła wyglądać tak, jakbyśmy sobie tego życzyli: walka o każdą o piłkę, radość z każdego zdobytego punktu. To przełożyło się na wygraną w trzecim secie - ocenił Damian Wdowiak, atakujący Pekpolu. Ostrołęczanie w ciągu czterech dni rozegrali dziesięć setów! Wygrana pozwoliła siatkarzom Krispolu utrzymać fotel wicelidera tabeli. Pekpol Ostrołęka zajmuje 8. miejsce.
Espadon Szczecin – Warta Virtu Aluron Zawiercie 3:2 (25:14, 20:25, 16:25, 25:13, 15:12)
Mecz w Szczecinie emocjami nie ustępował temu we Wrześni, chociaż poszczególne sety kończyły się dość gładką wygraną jednej bądź drugiej ekipy. Jako pierwsi przynajmniej punkt zagwarantowali sobie zawodnicy Warty Zawiercie, wygrywając wysoko trzeciego seta. Chwilę później gospodarze znów wrócili do swojej dobrej gry, a efektem tego była wygrana w tie – breaku 15:12. -Nie byliśmy faworytem tego meczu, ale już po raz kolejny pokazaliśmy, że drzemie w nas spory potencjał. Myślę, że z czasem staniemy się groźnym rywalem dla każdego zespołu w Krispol Lidze. Na razie gramy nierówno i momenty dobrej gry przeplatamy nieco słabszymi - powiedział Łukasz Szarek, atakujący Warty Zawiercie. W meczu przeciwko Espadonowi, zawiercian po raz drugi poprowadził nowy szkoleniowiec Dominik Kwapisiewicz. - Współpraca z trenerem idzie w dobrym kierunku, w przeciągu dwóch kolejek poprawiliśmy swoją grę, co zresztą widać na boisku. Na treningach ciężko pracujemy i oby przełożyło się to również na wyniki – dodał siatkarz Warty. Szczecinianie z dorobkiem 15 punktów zajmują 7. miejsce, natomiast zawiercianie mają tych punktów o siedem mniej i zajmują 12. lokatę.
SMS PZPS Spała – Victoria Wałbrzych 1:3 (23:25, 25:21, 21:25, 23:25) relacja TUTAJ
Przed meczem w Spale trudno było jednoznacznie wskazać faworyta. Początek sezonu dla obu beniaminków był bardzo udany. Obie drużyny nie raz postraszyły wyżej notowanych rywali. Dlatego sobotni mecz pomiędzy SMS-em Spałą a Victorią Wałbrzych był bardzo zacięty. Pojedynek świetnie rozpoczęli przyjezdni, prowadząc na pierwszej przerwie technicznej 8:7, a później sukcesywnie powiększali przewagę (16:11). Podopieczni Jacka Nawrockiego próbowali gonić rywali, ale ta sztuka udała im się dopiero w drugim secie, którego wygrali do 21. W kolejnych partiach już nie do zatrzymania byli wałbrzyszanie, wśród których liderem był oczywiście Łukasz Kaczmarek, przyzwyczajający kibiców Victorii do świetnej skuteczności. Tym samym wspaniała passa SMS-u we własnej hali dobiegła końca, a dzięki zwycięstwu wałbrzyszanie pną się w gorę tabeli. Obecnie zajmują trzecie miejsce, choć na swoim koncie mają taką samą ilość punktów co wicelider. Z kolei do Campera Wyszków tracą osiem oczek. Trzy miejsca niżej plasują się uczniowie SMS-u Spała.
Camper Wyszków – Kęczanin Kęty 3:1 (25:21, 23:25, 26:24, 25:21)
O mały włos pierwszych punktów nie stracili siatkarze lidera tabeli. Camper Wyszków w pierwszym secie prowadził wyraźnie, ale już w drugim role się odwróciły. Zdecydowanym liderem zespołu gości był wracający do wyjściowej szóstki Łukasz Ciupa. Zawodnik ten rozegrał swoje najlepsze zawody w tym sezonie, ale w pojedynkę ciężko mu było walczyć z drużyną, która po 10. kolejkach wciąż pozostaje bez przegranej. Przyjezdni przez cały mecz dotrzymywali tempa miejscowym, w żadnym elemencie im nie ustępując. W trzecim secie podopieczni Marka Błasiaka byli bardzo blisko wywiezienia z Wyszkowa choćby punktu, ale w końcówce granej na przewagi zabrakło im doświadczenia. -Zabrakło nam trochę chłodnej głowy i skończenia jednej czy dwóch kontr, które dałyby nam potrzebne punkty – skomentował Łukasz Ciupa, przyjmujący Kęczanina Kęty. MVP tego spotkania wybrano  Jakuba Kowalczyka, środkowego Campera Wyszków. Dzięki kolejnej wygranej, gospodarze umocnili się na fotelu lidera i nad drugą drużyną w tabeli mają aż osiem punktów przewagi. Kęczanin Kęty zajmuje 5. lokatę.
KPS Siedlce – AGH AZS Kraków 3:1 (25:22, 25:19, 21:25, 25:22) relacja TUTAJ
Meczem, który tym razem zdecydowała się pokazać telewizja TVP Sport było spotkanie pomiędzy KPS-em Siedlce a AGH-em Kraków, drużynami, które plasują się w dole tabeli. W pierwszym secie nic nie wskazywało na to, by siedlczanie wyszli z pojedynku zwycięsko. Przez całą pierwszą partię prowadzili krakowianie, ale zmieniło się to w końcówce. Wtedy w polu zagrywki zameldował się Paweł Pietraszko i rozstrzygnął o losach seta. Krakowianie obudzili się w trzeciej partii, ale w kolejnej nie dali już rady przeciwstawić się coraz lepiej dysponowanym gospodarzom. Kluczem do zwycięstwa w całym spotkaniu okazała się zagrywka, którą siedlczanie bezpośrednio punktowali aż 12 razy. Najlepiej w tym elemencie spisywał się Jan Fornal, który sześć razy zagrał asa, a do tego nie raz uniemożliwił rywalom dogranie piłki do siatki. Na uwagę zasługuje fakt, że w meczu w Siedlcach pierwszy raz w wyjściowej szóstce pojawił się Patryk Łaba, który wraca po kontuzji. Siedlczanie dzięki zwycięstwu z krakowianami przeskoczyli ich w tabeli. Teraz zajmują 10. pozycję, a AGH 11.
Ślepsk Suwałki – CARO Rzeczyca 3:0 (25:20, 25:17, 25:19)
Ślepsk Suwałki na własnym terenie podejmował Caro Rzeczycę. Przed meczem zdecydowanym faworytem byli suwalczanie, którzy po słabym początku sezonu wydają się wracać na właściwe tory, notując trzecią wygraną z rzędu. Mecz rozpoczął się od wyrównanej walki obu ekip, która nie trwała jednak długo. Wkrótce przewagę na siatce osiągnęli o wiele bardziej doświadczeni siatkarze Ślepska, wśród których na wyróżnienie zasłużył Wojciech Winnik. W kolejnej partii tylko na początku lepsi byli przyjezdni, potem ich gra kompletnie się załamała. Swoje szanse beniaminek miał jeszcze w trzecim secie, kiedy dobrze w ataku spisywali się Wojciech Pawłowski i Adam Sobolewski, ale i tym razem nie wystrzegli się sporej ilości błędów własnych. Goście po raz kolejny próbowali nawiązać wyrównaną walkę z przeciwnikiem, ale tym razem nie udało im się nawet przekroczyć magicznej bariery dwudziestu punktów. Natomiast gospodarze z meczu na mecz grają coraz lepiej, a ich sobotnie zwycięstwo było czwartym w sezonie. MVP spotkania wybrano Łukasza Makowskiego. Wygrana pozwoliła Ślepskowi Suwałki awansować na 9. miejsce. Caro Rzeczyca wciąż pozostaje bez wygranej, okupując ostatnią lokatę.
Stal Nysa – Avia Świdnik 3:0 (25:23, 25:13, 25:13)
Najbardziej jednostronne, a zarazem najkrótsze spotkanie 10. kolejki Krispol Ligi rozegrano w nyskim kotle. Siatkarze Janusza Bułkowskiego w godzinę uporali się z Avią Świdnik, która wciąż ma ogromne problemy ze swoją grą i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.  - Poza pierwszym setem, w którym popełnialiśmy dużo błędów, szczególnie na zagrywce, uważam, że było to dosyć łatwe spotkanie. Od drugiego seta poprawiła się nasza gra, zagrywka zaczęła funkcjonować tak jak powinna, czego skutkiem było zwycięstwo 3:0 - powiedział po meczu Patryk Szczurek, rozgrywający Stali Nysa. Gospodarze mimo mniej wymagającego przeciwnika utrzymali koncentrację, nawet na moment nie oddając prowadzenia gościom. Stal w swojej hali jeszcze nie przegrała, ósme zwycięstwo pozwoliło im uplasować się na 4. miejscu. Z kolei Avia Świdnik wciąż zamyka pierwszoligową stawkę i nic nie zapowiada, aby w najbliższym czasie w ich grze coś się poprawiło.  -Naprawdę robimy wszystko, by odnieść w końcu zwycięstwo. Stawiamy czoła drużynie z czołówki tabeli, walczymy, a później po prostu coś siada i przegrywamy. Ciężko cokolwiek powiedzieć, jak przegrywa się dziewiąte spotkanie z rzędu… – ocenił Bartłomiej Misztal, kapitan Avii.

Krispol Września – Pekpol Ostrołęka 3:2 (25:23, 25:21, 21:25, 22:25, 18:16)

Najbardziej zacięte spotkanie 10. kolejki Krispol Ligi rozegrali siatkarze Krispolu Września i Pekpolu Ostrołęka. Po dwóch setach bliżej wygranej byli wrześnianie. W kolejnych przebudzili się przyjezdni i to oni dwukrotnie triumfowali. Dobrą zmianę dali Adam Szałański i Michał Przybylski, dzięki nim udało się wyrównać stan meczu. W tie-breaku emocje sięgnęły zenitu. W końcówce granej na przewagi zwyciężyli bardziej doświadczeni, podopieczni Marka Jankowiaka. O losach spotkania w pojedynkę, dwoma asami serwisowymi, zadecydował Damian Dobosz, przyjmujący miejscowych. – Po dwóch przegranych setach nie mieliśmy już nic do stracenia. Dla nas tak naprawdę mecz rozpoczął się na nowo. Bardzo dobrze zaprezentowali się zmiennicy, Michał Przybylski i Adam Szałański. Nasza gra zaczęła wyglądać tak, jakbyśmy sobie tego życzyli: walka o każdą o piłkę, radość z każdego zdobytego punktu. To przełożyło się na wygraną w trzecim secie - ocenił Damian Wdowiak, atakujący Pekpolu. Ostrołęczanie w ciągu czterech dni rozegrali dziesięć setów! Wygrana pozwoliła siatkarzom Krispolu utrzymać fotel wicelidera tabeli. Pekpol Ostrołęka zajmuje 8. miejsce.

Espadon Szczecin – Warta Virtu Aluron Zawiercie 3:2 (25:14, 20:25, 16:25, 25:13, 15:12)

Mecz w Szczecinie emocjami nie ustępował temu we Wrześni, chociaż poszczególne sety kończyły się dość gładką wygraną jednej bądź drugiej ekipy. Jako pierwsi przynajmniej punkt zagwarantowali sobie zawodnicy Warty Zawiercie, wygrywając wysoko trzeciego seta. Chwilę później gospodarze znów wrócili do swojej dobrej gry, a efektem tego była wygrana w tie – breaku 15:12. -Nie byliśmy faworytem tego meczu, ale już po raz kolejny pokazaliśmy, że drzemie w nas spory potencjał. Myślę, że z czasem staniemy się groźnym rywalem dla każdego zespołu w Krispol Lidze. Na razie gramy nierówno i momenty dobrej gry przeplatamy nieco słabszymi - powiedział Łukasz Szarek, atakujący Warty Zawiercie. W meczu przeciwko Espadonowi, zawiercian po raz drugi poprowadził nowy szkoleniowiec Dominik Kwapisiewicz. - Współpraca z trenerem idzie w dobrym kierunku, w przeciągu dwóch kolejek poprawiliśmy swoją grę, co zresztą widać na boisku. Na treningach ciężko pracujemy i oby przełożyło się to również na wyniki – dodał siatkarz Warty. Szczecinianie z dorobkiem 15 punktów zajmują 7. miejsce, natomiast zawiercianie mają tych punktów o siedem mniej i zajmują 12. lokatę.

SMS PZPS Spała – Victoria Wałbrzych 1:3 (23:25, 25:21, 21:25, 23:25) 

Przed meczem w Spale trudno było jednoznacznie wskazać faworyta. Początek sezonu dla obu beniaminków był bardzo udany. Obie drużyny nie raz postraszyły wyżej notowanych rywali. Dlatego sobotni mecz pomiędzy SMS-em Spałą a Victorią Wałbrzych był bardzo zacięty. Pojedynek świetnie rozpoczęli przyjezdni, prowadząc na pierwszej przerwie technicznej 8:7, a później sukcesywnie powiększali przewagę (16:11). Podopieczni Jacka Nawrockiego próbowali gonić rywali, ale ta sztuka udała im się dopiero w drugim secie, którego wygrali do 21. W kolejnych partiach już nie do zatrzymania byli wałbrzyszanie, wśród których liderem był oczywiście Łukasz Kaczmarek, przyzwyczajający kibiców Victorii do świetnej skuteczności. Tym samym wspaniała passa SMS-u we własnej hali dobiegła końca, a dzięki zwycięstwu wałbrzyszanie pną się w gorę tabeli. Obecnie zajmują trzecie miejsce, choć na swoim koncie mają taką samą ilość punktów co wicelider. Z kolei do Campera Wyszków tracą osiem oczek. Trzy miejsca niżej plasują się uczniowie SMS-u Spała.

Camper Wyszków – Kęczanin Kęty 3:1 (25:21, 23:25, 26:24, 25:21)

O mały włos pierwszych punktów nie stracili siatkarze lidera tabeli. Camper Wyszków w pierwszym secie prowadził wyraźnie, ale już w drugim role się odwróciły. Zdecydowanym liderem zespołu gości był wracający do wyjściowej szóstki Łukasz Ciupa. Zawodnik ten rozegrał swoje najlepsze zawody w tym sezonie, ale w pojedynkę ciężko mu było walczyć z drużyną, która po 10. kolejkach wciąż pozostaje bez przegranej. Przyjezdni przez cały mecz dotrzymywali tempa miejscowym, w żadnym elemencie im nie ustępując. W trzecim secie podopieczni Marka Błasiaka byli bardzo blisko wywiezienia z Wyszkowa choćby punktu, ale w końcówce granej na przewagi zabrakło im doświadczenia. -Zabrakło nam trochę chłodnej głowy i skończenia jednej czy dwóch kontr, które dałyby nam potrzebne punkty – skomentował Łukasz Ciupa, przyjmujący Kęczanina Kęty. MVP tego spotkania wybrano  Jakuba Kowalczyka, środkowego Campera Wyszków. Dzięki kolejnej wygranej, gospodarze umocnili się na fotelu lidera i nad drugą drużyną w tabeli mają aż osiem punktów przewagi. Kęczanin Kęty zajmuje 5. lokatę.

KPS Siedlce – AGH AZS Kraków 3:1 (25:22, 25:19, 21:25, 25:22) 

Meczem, który tym razem zdecydowała się pokazać telewizja TVP Sport było spotkanie pomiędzy KPS-em Siedlce a AGH-em Kraków, drużynami, które plasują się w dole tabeli. W pierwszym secie nic nie wskazywało na to, by siedlczanie wyszli z pojedynku zwycięsko. Przez całą pierwszą partię prowadzili krakowianie, ale zmieniło się to w końcówce. Wtedy w polu zagrywki zameldował się Paweł Pietraszko i rozstrzygnął o losach seta. Krakowianie obudzili się w trzeciej partii, ale w kolejnej nie dali już rady przeciwstawić się coraz lepiej dysponowanym gospodarzom. Kluczem do zwycięstwa w całym spotkaniu okazała się zagrywka, którą siedlczanie bezpośrednio punktowali aż 12 razy. Najlepiej w tym elemencie spisywał się Jan Fornal, który sześć razy zagrał asa, a do tego nie raz uniemożliwił rywalom dogranie piłki do siatki. Na uwagę zasługuje fakt, że w meczu w Siedlcach pierwszy raz w wyjściowej szóstce pojawił się Patryk Łaba, który wraca po kontuzji. Siedlczanie dzięki zwycięstwu z krakowianami przeskoczyli ich w tabeli. Teraz zajmują 10. pozycję, a AGH 11.

Ślepsk Suwałki – CARO Rzeczyca 3:0 (25:20, 25:17, 25:19)

Ślepsk Suwałki na własnym terenie podejmował Caro Rzeczycę. Przed meczem zdecydowanym faworytem byli suwalczanie, którzy po słabym początku sezonu wydają się wracać na właściwe tory, notując trzecią wygraną z rzędu. Mecz rozpoczął się od wyrównanej walki obu ekip, która nie trwała jednak długo. Wkrótce przewagę na siatce osiągnęli o wiele bardziej doświadczeni siatkarze Ślepska, wśród których na wyróżnienie zasłużył Wojciech Winnik. W kolejnej partii tylko na początku lepsi byli przyjezdni, potem ich gra kompletnie się załamała. Swoje szanse beniaminek miał jeszcze w trzecim secie, kiedy dobrze w ataku spisywali się Wojciech Pawłowski i Adam Sobolewski, ale i tym razem nie wystrzegli się sporej ilości błędów własnych. Goście po raz kolejny próbowali nawiązać wyrównaną walkę z przeciwnikiem, ale tym razem nie udało im się nawet przekroczyć magicznej bariery dwudziestu punktów. Natomiast gospodarze z meczu na mecz grają coraz lepiej, a ich sobotnie zwycięstwo było czwartym w sezonie. MVP spotkania wybrano Łukasza Makowskiego. Wygrana pozwoliła Ślepskowi Suwałki awansować na 9. miejsce. Caro Rzeczyca wciąż pozostaje bez wygranej, okupując ostatnią lokatę.

Stal Nysa – Avia Świdnik 3:0 (25:23, 25:13, 25:13)

Najbardziej jednostronne, a zarazem najkrótsze spotkanie 10. kolejki Krispol Ligi rozegrano w nyskim kotle. Siatkarze Janusza Bułkowskiego w godzinę uporali się z Avią Świdnik, która wciąż ma ogromne problemy ze swoją grą i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.  - Poza pierwszym setem, w którym popełnialiśmy dużo błędów, szczególnie na zagrywce, uważam, że było to dosyć łatwe spotkanie. Od drugiego seta poprawiła się nasza gra, zagrywka zaczęła funkcjonować tak jak powinna, czego skutkiem było zwycięstwo 3:0 - powiedział po meczu Patryk Szczurek, rozgrywający Stali Nysa. Gospodarze mimo mniej wymagającego przeciwnika utrzymali koncentrację, nawet na moment nie oddając prowadzenia gościom. Stal w swojej hali jeszcze nie przegrała, ósme zwycięstwo pozwoliło im uplasować się na 4. miejscu. Z kolei Avia Świdnik wciąż zamyka pierwszoligową stawkę i nic nie zapowiada, aby w najbliższym czasie w ich grze coś się poprawiło.  -Naprawdę robimy wszystko, by odnieść w końcu zwycięstwo. Stawiamy czoła drużynie z czołówki tabeli, walczymy, a później po prostu coś siada i przegrywamy. Ciężko cokolwiek powiedzieć, jak przegrywa się dziewiąte spotkanie z rzędu… – ocenił Bartłomiej Misztal, kapitan Avii.

 

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej