KG, EA, 13 lutego 2011

W korespondencyjnej rywalizacji pomiędzy PGE Skrą Bełchatów i Zenitem Kazań lepszy okazał się polski zespół.

W korespondencyjnej rywalizacji pomiędzy PGE Skrą Bełchatów i Zenitem Kazań lepszy okazał się polski zespół, który wygrał na wyjeździe z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 3:0. Ekipa rosyjska wygrała u siebie z zajmującym ósmą pozycję w tabeli Superligi Dynamem Krasnodar 3:1 (25:21, 25:20, 20:25, 25:23) i gospodarze po dwóch wygranych setach mieli następnie spore kłopoty. PGE Skra i Zenit spotkają się w II rundzie fazy play off Ligi Mistrzów.

- Drużyna Zenitu Kazań to zespół z najwyższej półki. Zupełnie inny styl grania od tego, który prezentował Knack Randstad Roeselare. Rosyjska siła połączona z amerykańską mentalnością – super mieszanka. Czeka nas ciężki mecz, średniak ich nie pokona, trzeba się wspiąć na wyżyny swoich umiejętności. Wierzę jednak,  że i rywal w nas będzie widział pewne zagrożenie. Oby te mecze były wielkimi widowiskami, bo mają prawo takimi być - mówił po wyeliminowaniu siatkarzy Roeselare trener PGE Skry Jacek Nawrocki. Jak pamiętamy w Łodzi mistrzowie Polski musieli wygrać rewanż i złotego seta.

Czy trenerowi Nawrockiemu chodziły po głowie myśli, że jego drużyna może pożegnać się z tyi prestiżowymi rozgrywkami. - Ja prowadząc zespół staram się oceniać realnie - to co jest. Wiadomo, że w sporcie niczego nie można być pewnym. Zawsze istnieje możliwość porażki, nawet wielcy faworyci czasem zawodzą i odpadają z imprezy. Ja też się liczyłem z taką możliwością. Z drugiej strony wiedziałem, że jesteśmy lepszym zespołem, ale to trzeba zawsze udowodnić na boisku - powiedział.

Na pewno w meczu z Zenitem przygotowanie taktyczne będzie bardzo ważne, a być może najważniejsze. Rosjanie są doskonale znani z mocnego serwisu. Przy trudnej zagrywce potrafią szybko "pęknąć". - W meczu z Roeselare chłopcy znakomicie zagrali taktycznie. Reagowali na wszystko co się działo na boisku z chłodną głową, byli zawsze o krok przed Frankiem Depestele. To był warunek dobrej gry na siatce i doskonale nam się to udawało. Bardzo dużo zrobiła zagrywka, ten element cały czas trzymał Belgów pod presją. Oni i tak na wysokiej piłce zagrali bardzo dobre zawody. Jednak element, w którym są najlepsi, czyli gra kombinacyjna został przez nas wyeliminowany - mówi Jacek Nawrocki.

Dlaczego w meczu z Zenitem miałoby być inaczej. Bełchatowianie już nie raz udowodnili, że są doskonale rozumiejącą się grupą. - Cały czas powtarzaliśmy sobie, że to jest dzień, w którym musimy udowodnić, przede wszystkim samym sobie jakim zespołem jesteśmy. Takie właśnie chwile pokazują, co grupa jest warta i myślę, że chłopcy pokazali, że stać ich na wiele – kontynuował myśl szkoleniowiec Skry. Jacek Nawrocki już wielokrotnie dał się poznać jako świetny strateg. W PGE Skrze zapewne z uwagą śledzą poczynania rosyjskiego zespołu i nie mamy wątpliwości, że opracują odpowiednią strategię.

W meczu z Dynamem Zenit grał w składzie: Ball (3 pkt), Michajłow (21), Abrosimow (7), Apalikow (8), Priddy (10), Pantielejmonienko (14), Babiczew (l) oraz Czeremisin, Tietiuchin. - W trzecim secie zaczęliśmy mniej popełniać błędów i od razu gra zrobiła się wyrównana. Nasze błędy miały wpływ na przebieg spotkania. Dużo ataków było autowych, dużo zagrywek nie zostało przyjętych - mówił po spotkaniu kapitan Dynama Konstantin Uszakow. Siatkarze Dynama popełnili 19 błędów. Trener Władimir Alekno chwalił libero Władisława Babiczewa.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej