KMŚ: w finale powtórka sprzed roku

PGE Skra Bełchatów i obrońca trofeum Trentino BetClic zagrają we wtorek w Dausze w finałowym meczu Klubowych Mistrzostw Świata (początek 17.00).

PGE Skra Bełchatów i obrońca trofeum Trentino BetClic zagrają we wtorek w Dausze w finałowym meczu Klubowych Mistrzostw Świata (początek 17.00).

W pierwszym półfinale Skra pokonała Drean Bolivar 3:0 (27:25, 25:18, 25:15). Jak przyznał trener polskiego zespołu Jacek Nawrocki, obawiał się on tego meczu: - Po pierwsze, wczoraj Argentyńczycy zagrali fantastyczny mecz przeciwko Dynamo, a po drugie mam dużo szacunku do trenera Webera i jego warsztatu trenerskiego - powiedział. Jednak jego podopiecznym udało się wygrać mecz bez większych problemów. - Byliśmy zdenerwowani i nie graliśmy za dobrze' - przyznaje Ivan Castellani, syn byłego trenera reprezentacji Polski Daniela Castellaniego. Według Javiera Webera przyczyną słabej gry Drean Bolivar był napięty kalendarz spotkań. - Wczoraj mieliśmy bardzo trudny mecz, więc nie było łatwo zregenerować się nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie - powiedział. Z kolei kapitan Skry Bełchatów Mariusz Wlazły ciesząc się z awansu podkreślał: Jesteśmy  dokładnie tam, gdzie byliśmy w zeszłym roku i w najgorszym przypadku zdobędziemy srebrny medal.

O kruszcu medalu mistrza Polski zdecyduje mecz z Trientino BetClick, które pokonało dziś Paykan 3:0 (25:23, 25:19, 25:17). Mecz jednak nie był jednostronnym przedstawieniem - irańska drużyna w dwóch pierwszych setach była bowiem godnym przeciwnikiem Trentino. Dopiero w połowie drugiej partii obrońcy tytułu zdominowali przeciwnika, wygrywając wyraźnie. - W drugim secie zdobyli kilka asów pod rząd i przegrywaliśmy 3:9, lecz dzięki doświadczeniu moich zawodników, szturmowaliśmy z powrotem i to był punkt zwrotny w grze - powiedział trener włoskiego zespołu Stojczew. W ostatnim secie Trentino nie oddało kontroli na boisku i wygrało 25:17. - Jutro idziemy po trofeum. Zostaliśmy pokonani przez Bełchatów w Lidze Mistrzów, ale to będzie inna historia - powiedział Matey Kaziyski