Angelika Knopek, 21 września 2016

Zespół Hypo Tirol Innsbruck był jednym z uczestników międzynarodowego turnieju w Raciborzu. Ostatecznie drużyna uplasowała się na trzeciej pozycji. Szeregi obecnego mistrza Austrii zasilił Jan Król, który opowiedział między innymi o tym, dlaczego zdecydował się na wyjazd z Polski, a także jakie cele zostały postawione przed jego zespołem przed rozpoczęciem kolejnego sezonu.

pzps.pl: Austria to raczej mało popularny wśród siatkarzy kierunek. Co skłoniło Cię do przeniesienia się akurat w to miejsce?
Jan Król:
Propozycja wyjazdu do Austrii padła ze strony mojego managera. W Polsce pewne opcje już się pozamykały, a część z nich była mało atrakcyjna. Strona austriacka wykazała zainteresowanie moją osobą, dlatego zdecydowałem się na grę w Innsbrucku. Na razie uważam, że był to bardzo dobry wybór. Szczerze powiedziawszy naprawdę nie mam na co narzekać, Innsbruck to ładne miasto, a sama Austria słynie z przepięknych widoków. Jest zatem co zwiedzać, ale jest też i gdzie trenować. W klubie wszystko jest profesjonalnie poukładane i przygotowane, mamy świetną opiekę medyczną, fizjoterapeutę, bardzo dobrych trenerów. Nasz drugi szkoleniowiec jest Włochem, który wcześniej przez sześć lat pracował w Maceracie, zatem trzeba przyznać, że poziom trenerski jest bardzo wysoki.

- Słyszałeś wcześniej jakieś opinie o lidze austriackiej?
- W siatkarskim świecie takie informacje stale krążą między zawodnikami, także oczywiście, słyszałem już co nieco o tej lidze. Co prawda nigdy wcześniej nie miałem okazji w niej zagrać, ale wiem, że jej poziom nie jest powszechnie uznawany za rewelacyjny. Jednakże, oprócz ligi austriackiej, istnieją również rozgrywki zwane Ligą Środkowoeuropejską MEVZA, w których także będziemy brać udział. W poprzednim sezonie Hypo Tirol był liderem po rundzie zasadniczej, ale niestety przegrał swoje spotkania na etapie Final Four.

- W zeszłym roku reprezentowałeś barwy GKS-u Katowice, który już niebawem rozpocznie grę w PlusLidze. Nie chciałeś zostać w tej drużynie, by walczyć w polskiej ekstraklasie?
- Szczerze mówiąc na mój wyjazd z Polski złożyło się kilka czynników. Jednakże ze sztabem trenerskim i chłopakami z drużyny rozstałem się w jak najbardziej przyjaznych stosunkach, nie było między nami żadnych nieporozumień i niedomówień. Jestem dumny z tego, że udało nam się najpierw wejść do czwórki najlepszych drużyn pierwszej ligi, a później tę ligę wygrać. Bardzo cieszę się z tego, że GKS został dopuszczony do PlusLigi. Kibicuję i jestem myślami z tym zespołem, bo jest tam naprawdę dużo dobrych zawodników.

- Z pewnością docierają do Ciebie informacje o zmianach zachodzących w PlusLidze. Co sądzisz na ich temat?
- Każda zmiana powinna czemuś służyć, ale wydaje mi się, że ocenić będzie można je dopiero po pewnym czasie. Jestem bardzo ciekawy jak na brak przerw zareaguje telewizja, bo przecież z pewnością zmniejszy się ilość reklam, a wiadomo, że w dzisiejszych czasach siatkówka napędzana jest przez pieniądz. Sponsorzy potrzebują kibiców. Ponadto uważam, że to dobrze, że zmieniono zasady rozgrywania fazy play-off. Moim zdaniem takie skrócenie play-offów, jakie miało miejsce w zeszłym sezonie, było mocno przesadzone.

- Na co stać Hypo Tirol Innsbruck w kolejnym sezonie?
- Jako drużyna mamy przed sobą jasno postawione cele: zdobycie mistrzostwa Austrii oraz złoto w Lidze MEVZA. Będziemy walczyć również o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Pierwszy krok w tym kierunku być może nie będzie jakoś wyjątkowo trudny, bo spotkamy się z drużyną mistrza Izraela, ale w kolejnej rundzie czekać już będzie VfB Friedrichshafen, czyli przeciwnik z wyższej półki, który już kiedyś wygrał Ligę Mistrzów. Z pewnością będzie ciężko, więc musimy się nastawić na ogromną walkę. Sam awans do fazy grupowej będzie już dla nas nagrodą, choć jeśli nam się to uda, to swojego domu rodzinnego nie zobaczę pewnie aż do wakacji. Wątpię, żeby było nas stać na sięgnięcie po najwyższe laury w Lidze Mistrzów, bo wiadomo, że klub nie dysponuje aż takim budżetem.

- Macie zaplanowane jeszcze jakieś mecze kontrolne?
- W przyszły weekend wybieramy się do Włoch, by rozegrać tam sparingi, a następnie będziemy grać przeciwko drużynie z niemieckiej Bundesligi - TSV Herrsching, w której gra między innymi znany z Bełchatowa Ferdinand Tille. Nasze plany będą się jeszcze będą krystalizować w tym tygodniu.

- W drużynie macie sporą mieszankę narodowościową, nie macie problemów ze zgraniem lub komunikacją?
- Według słów trenera, klub miał w planach pozyskanie zawodników z najlepszych lig na świecie, dlatego mamy w zespole między innymi trzech Brazylijczyków, Rosjanina, Turka, dwóch Estończyków, a ja reprezentuję PlusLigę (śmiech). Dodatkowo, jak już wcześniej wspomniałem, nasz drugi trener jest Włochem. Docelowo w zespole będzie tylko dwóch Austriaków. To może wydawać się zabawne, ale w zeszłym sezonie w Bundeslidze, w drużynie CV Mitteldeutschland grało siedmiu Polaków, także jak widać – da się!

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej