- Rozgrywki
- Rozgrywki młodzieżowe
- Imprezy PZPS
- Komunikaty
- Temp
- Jacek Nawrocki: zachowaliśmy się frajersko
Patrycja Rzeźniczak, 5 kwietnia 2012
Spotkanie pomiędzy Skrą Bełchatów a Jastrzębskim Węglem wreszcie było godne miana szlagieru. Emocje, walka i nieoczekiwany przebieg wydarzeń. W pierwszym półfinałowym starciu goście byli blisko sprawienia niespodzianki, jednak skończyło się tak jak zawsze w tym sezonie – wygrali bełchatowianie.
Przed meczem kibice gospodarzy rozwinęli sektorówkę z napisem „Witajcie w ulu”, ale w pierwszym secie, w owym ulu bełchatowskie pszczoły zamiast żądlić rywali, same zostały przez nich ukąszone. Premierowej odsłony z pewnością nie można rozpatrywać w kategorii sensacji, ale wygraną jastrzębian do 18 można uznać za spore zaskoczenie. Także i druga partia rozpoczęła się udanie dla gości, których przewaga sięgała nawet 5 punktów (12:7). Pomimo niekorzystnego wyniku gospodarze odrobili straty, a zdobytego prowadzenia nie oddali już do końca. Trzeci set to wyrównana walka do stanu po 19. Wtedy gracze Skry zaczęli popełniać błędy, a końcówkę lepiej rozegrali jastrzębianie i to ich łupem padła partia.
Jacek Nawrocki nie krył niezadowolenia z postawy swoich graczy w tym fragmencie spotkania.
- Może będę nieskromny, ale moim zdaniem zachowaliśmy się frajersko. Już mieliśmy ten mecz na widelcu i gdyby nie źle rozegrane piłki, kiedy mieliśmy cztery punkty przewagi, to uważam, że mogło to wszystko inaczej się ułożyć. W tamtym momencie zachowaliśmy się fatalnie.
Podobny przebieg miała czwarta odsłona, jednak w niej to gospodarze lepiej rozegrali najważniejsze piłki i doprowadzili do tie-breaka. Ten lepiej rozpoczęli gracze Skry, utrzymali kilkupunktowe prowadzenie i to oni cieszyli się z wygranej w pierwszym półfinałowym pojedynku.
– Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę jak ten mecz był wyrównany. Bardzo małe różnice w ataku, równa gra w bloku, być może to błędy własne zadecydowały o tym, że to my wyszliśmy z tej konfrontacji zwycięsko – zaznaczył trener bełchatowian.
Jastrzębianie mogą czuć niedosyt. We wcześniejszych oficjalnych pojedynkach tego sezonu, jeszcze nie byli tak blisko wygranej z mistrzami Polski jak tym razem.
- Gratulacje dla Skry. Lepiej jest w brzydkim stylu wygrać, niż w ładnym przegrać – jak to my zrobiliśmy dzisiaj. Myślę, ze naszą grą wynagrodziliśmy kibicom późną porę. Teraz trzeba się jak najszybciej zregenerować i jutro zagrać skuteczniej – podsumował Zbigniew Bartman.
– To wyjątkowo nieprzyjemna pora zarówno dla kibiców, jaki i dla obu zespołów. Uważam, że spotkanie mogło się podobać, a kibice, którzy przyszli na mecz nie będą żałować. Cieszymy się ze zwycięstwa, zrobiliśmy już jeden kroczek do awansu, ale to są play-offy, a w nich potrzebne są trzy wygrane – dodał Mariusz Wlazły.
Podobnie jak Jacek Nawrocki, tak i Lorenzo Bernardi żałował niewykorzystanych okazji przez swoją drużynę.
– Przed sezonem mówiłem moim zawodnikom, że celem jest zostać najlepszym zespołem w PlusLidze. Uważam, że dziś przez długi czas mój team grał lepiej niż bełchatowianie, ale zawiedliśmy w dwóch momentach - nie wykorzystaliśmy swoich szans w drugim i czwartym secie, kiedy mogliśmy rywali bardziej przycisnąć i wygrać.
Włoski szkoleniowiec poruszył także jeszcze jedną kwestię. Według niego, odpowiedzialny za dyskusję z sędziami powinien być tylko kapitan, a nie cała drużyna. Jego zdaniem gracze Skry swoim zachowaniem w tym meczu wywierali dużą presję.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej