więcej na mlodziezowasiatkowka.pl, 3 grudnia 2013

Ireneusz Kłos od początku istnienia programu Siatkarskich Ośrodków Szkolnych jest trenerem grupy juniorów w Liceum nr 1 we Wrocławiu. 337-krotny reprezentant Polski podczas szkolenia w Spale opowiedział nam o pracy z młodzieżą.

Ireneusz Kłos od początku istnienia programu Siatkarskich Ośrodków Szkolnych jest trenerem grupy juniorów w Liceum nr 1 we Wrocławiu. 337-krotny reprezentant Polski podczas szkolenia w Spale opowiedział nam o pracy z młodzieżą.

- W programie Siatkarskich Ośrodków Szkolnych pracuje Pan już drugi rok. Co może Pan na jego temat powiedzieć.

- Pomysł z samego założenia jest bardzo dobry. Mam nadzieję, że w kolejnych latach to będzie funkcjonowało coraz lepiej. Oczywiście jest kilka elementów do poprawienia. U mnie w szkole jest to na przykład nabór. Ale jestem przekonany, że z roku na rok będzie to wyglądać coraz lepiej i w grupach S.O.S. będą trenować najlepsi. Jednak muszę przyznać, że ja ze swojej grupy jestem zadowolony. Mam dwa „rodzynki” i mam nadzieję, że za jakiś czas zabłysną. Jeden z nich gra na przyjęciu drugi na ataku. Co prawda nie mają wzrostu ale nadrabiają dobrą techniką.

- Dzięki programowi zostaliście zaopatrzeni w dobry sprzęt sportowy, co na pewno ułatwia trening i pomaga w szkoleniu. W wielu polskich klubach czasem brakuje nawet piłek.

- Zdecydowanie tak. Piłek i całego dodatkowego sprzętu mamy pod dostatkiem. Ostatnio dostaliśmy również nowe stroje. Dzieciaki były bardzo zadowolone. Ubrania naprawdę dobre jakościowe. Super!

-  Nie przypominam sobie żeby pracował Pan wcześniej z młodzieżą. Raczej kojarzę Pana z dorosłą siatkówką.  Czym różni się trening z juniorami od tego z dorosłymi?

- Szczerze mówiąc pracowałem chwilę z młodzieżą podczas mojego pobytu z Hiszpanii. Ale to jeszcze wtedy jak sam byłem zawodnikiem. Przede wszystkim do młodzieży trzeba mieć ogromną cierpliwość. Natomiast oni sami nie mają jej w ogóle. Wiadomo, że chłopcy w wieki 14-16 lat chcą od razu grać, atakować. Ćwiczenia na doskonalenie odbicia górnego i dolnego najchętniej by odpuścili. Nie potrafią jeszcze dokładnie odbić piłki a już rwą się do ataku. W grze występują wszystkie elementy i te braki później widać. Bardzo się cieszę, że program S.O.S. powstał i że dostaliśmy tyle godzin na trening.

Kilka lat temu w narciarstwie stworzono szkółki. Niedawno w skokach zabłysnął Krzysztof Biegun, który został niespodziewanym liderem Pucharu Świata. Przyznam, że pierwszy raz usłyszałem jego nazwisko. Widać, że ta praca w szkółkach, teraz po pewnie około 8 latach, przynosi efekty. Myślę, że i my, może trochę wcześniej bo za jakieś 3-4 lata, również doczekamy się podobnych efektów i będziemy się cieszyć z sukcesów naszych wychowanków. Może trafią oni do reprezentacji i przyniosą nam tyle radości i satysfakcji ile teraz ci młodzi skoczkowie swoim trenerom. 

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej