Eugeniusz Andrejuk, 28 lipca 2012

Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel przegrali pierwszy mecz w turnieju olimpijskim. Zdaniem ich rywali, reprezentantów Łotwy, losy spotkania rozstrzygnęły się w pierwszej przerwie.

Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel od porażki rozpoczęli udział w turnieju olimpijskim siatkarzy plażowych. W pierwszym meczu fazy grupowej reprezentanci Łotwy Aleksandrs Samoilovs i Ruslans Sorokins wygrali 2:1 (12:21, 21:15, 15:12).

- Najważniejszym momentem meczu była przerwa między pierwszym i drugim setem. Wtedy trochę ochłonęliśmy. Ogromne wrażenie zrobiła na nas widownia z olbrzymimi trybunami i całe otoczenie stadionu do siatkówki plażowej. Nigdy jeszcze nie graliśmy w tak wspaniałym miejscu. Po prostu w czasie przerwy uspokoiliśmy się. Wcześniej naszymi poczynaniami kierowały emocje - powiedział nam Aleksandrs Samoilovs.

Reprezentanci Łotwy dodali, że do drugiego seta wyszli już bardziej skoncentrowani i gra toczyła się "już normalnie." - Zaczęliśmy bardzo dobrze. Blok-obrona świetnie funkcjonowały, uzyskaliśmy kilka punktów przewagi. Wasi musieli gonić. Nie robiliśmy tylu błędów co w pierwszym secie - dodał Ruslans Sorokins.

Sorokins nie zgodził się ze stwietrdzeniem, że razem z partnerem mają już zapewnione drugie miejsce w tabeli. - Zostały jeszcze dwie gry. Niczego nie należy przesądzać - powiedział.

Pierwsze akcje Polaków w meczu z Łotyszami były bardzo nerwowe i prowadzili oni dwoma punktami. Od stanu 5:5 biało-czerwoni zaczęli systematycznie powiększać przewagę. Odnieśli pewne zwycięstwo, prowadząc m.in. 10:6, 16:6 i 19:10. Po ataku Samoilovsa było już 4:1 dla rywali na początku drugiej partii i oni pewnie wygrali ten fragment spotkania.

- W pierwszym secie zagraliśmy bardzo dobrze, wszystko nam wychodziło - mówił po spotkaniu Grzegorz Fijałek. - Rywale potem się rozbudzili. My nie kończyliśmy swoich ataków po przyjęciu. Do tie breaka przystąpiliśmy skoncentrowani, ale popełniliśmy dwa błędy w końcówce i nie było czasu, żeby ich dogonić. Optymistycznie patrzymy w przyszłość, przed nami jeszcze dwa mecze. Na pewno brakuje zgrania, gdyż nie graliśmy razem przez sześć miesięcy z powodu kontuzji. Teraz nie mamy nic do stracenia. Amerykanie są faworytami tej grupy, będziemy chcieli pokusić się o jakąś miłą niespodziankę.

Nasi reprezentanci podkreślali, że jest to trudny turniej i grze towarzyszą duże emocje. - To jest sport. Nie zagraliśmy w tym meczu zbyt perfekcyjnie. Liczy się na błąd przeciwnika, a niestety tych błędów my w sobotę popełniliśmy więcej. Na pewno szkoda, że nie wygraliśmy, ale jeszcze walczymy. Zwycięstwo na pewno stawiałoby nas w dobrej sytuacji w walce o awans. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem - powiedział Mariusz Prudel.

Obaj zawodnicy podkreślili radość ze względu na zakwalifikowanie się do turnieju olimpijskiego. - Cieszymy się, że tutaj jesteśmy. Są to pierwsze igrzyska z udziałem polskiej pary w siatkówce plażowej. Pierwszy mecz za nami i miejmy nadzieję, że każdy następny będzie lepszy - powiedział Mariusz Prudel.

Mariusz Prudel i Grzegorz Fijałek ze względu na sobotni mecz nie mogli być na piątkowym otwarciu igrzysk w Londynie. - Szkoda, że nie mogliśmy tam pójść. Na pewno było to duże wydarzenie dla każdego. Sport jednak ważniejszy. Wioska olimpijska jest takim zamkniętym blokowiskiem. Na World Tourach wszystko jest inaczej zorganizowane. Tak się nie pilnuje jak w Londynie. Śmiejemy się, że to wszystko przypomina tutaj więzienie. Ale jest fajnie - powiedział Mariusz Prudel.

Kolejne mecze Polaków:

30.07.2012, 22.00 Fijałek/Prudel – Gibb/Rosenthal (USA)

1.08.2012, 13.00 Fijałek/Prudel – Chiya/Goldschmit (RSA)

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej