Karolina Breguła, fot. FIVB, 9 sierpnia 2012

Amerykanki May-Treanor/Walsh w finale igrzysk olimpijskich w Londynie pokonały swoje rodaczki duet Kessy/Ross i po raz trzeci z rzędu zdobyły złoty medal olimpijski.

Amerykanki  May-Treanor/Walsh w finale igrzysk olimpijskich w Londynie pokonały swoje rodaczki duet Kessy/Ross i po raz trzeci z rzędu zdobyły złoty medal olimpijski.

Finał:

 Kessy-Ross USA [4] - May-Treanor-Walsh USA [3] 0:2 (16:21, 16:21)

Początek pierwszej partii spotkania był wyrównany. Następnie para May-Treanor/Walsh objęła kilkupunktową przewagę nad przeciwniczkami, by ostatecznie wygrać seta 21:16 po efektownym ataku May-Treanor. Drugi set miał podobne otwarcie do pierwszej partii, jednak później Kessy/Ross nie były w stanie dotrzymać kroku rywalkom i po błędzie na zagrywce w wykonaniu Ross to May-Treanor/Walsh cieszyły się ze zdobycia olimpijskiego złota.

- Grać w olimpijskim finale to jednak rzecz, ale grać przeciwko parze, którą znasz tak dobrze, to coś zupełnie innego. To jeszcze bardziej zwiększa poziom stresu, przed tym meczem byłam o wiele bardziej zdenerwowana niż przed wieloma innymi spotkaniami wysokiej rangi. Cieszymy się jednak, że dwie amerykańskie pary znalazły się w olimpijskim finale, ponieważ to świadczy o wysokim poziomie siatkówki plażowej w naszym kraju. Postawiłyśmy przed sobą bardzo ambitny cel jako zawodniczki, ale także jako ludzie. Cieszymy się, że udało się nam go osiągnąć – powiedziała po meczu May-Treanor, dla której był to już trzeci złoty medal zdobyty na Igrzyskach.

- Jesteśmy dumne z naszej postawy w trakcie Olimpiady. W niektórych spotkaniach byłśmy blisko przegranej, jak np. w meczach przeciwko Hiszpankom, Czeszkom czy Brazylijkom, jednak wygrałyśmy je dzięki ogromnej woli walki. W meczu finałowym też walczyłyśmy, jednak rywalki były od nas lepsze. Kiedy May-Treanor/Walsh obejmowały przewagę, nie pozwalały sobie wyrwać zwycięstwa – skomentowała zawiedziona Ross. 

Mecz o 3. miejsce:

Larissa-Juliana BRA [1] - Zhang Xi-Xue CHN [2] 2:1 (11:21, 21:19, 15:12)

W pierwszej partii Chinki grały bardzo płynnie, a Brazylijki nie mogły dotrzymać kroku rywalkom. W drugim secie Brazylijki wróciły do gry i stopniowo obejmowały prowadzenie nad przeciwniczkami, utrzymując dwupunktową przewagę, dzięki czemu udało im się doprowadzić do tie-breaka. W ostatniej partii Juliana/Larissa prowadziły już 6:2, a Chinkom nie udało się ich dogonić do końca partii i to Brazylijki sięgnęły po brązowe medale.

- Jestem bardzo dumna z naszej pary. Na początku spotkania grałyśmy słabo i nie wiedziałyśmy, z jakiej strony pokażemy się w drugiej partii. Na szczęście tie-break poszedł nam dobrze, chociaż przyznaję, że bardzo nie lubię rozgrywać tej części meczu. Mimo że medal, który zdobyłyśmy nie jest złoty, czujemy się, jakbyśmy stanęły na najwyższym stopniu podium. Nie ważne bowiem jak rozpoczynasz walkę na Olimpiadzie, ważne jak ją kończysz. Wiedziałyśmy, że żeby wygrać brązowy krążek, musimy trzymać się razem. Jestem bardzo zadowolona z naszego występu na Igrzyskach - cieszyła się Juliana. 

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej