Anna Bagińska, 28 lipca 2010


Kolejna faza rozgrywek play-off w II lidze mężczyzn przyniosła wiele emocji i niespodzianek. Po pierwszym weekendzie drugiej rundy najbliżej wygrania swoich grup są AZS UAM Poznań i Pekpol Ostrołęka, które mają po dwa zwycięstwa na koncie.
Siatkarze z Poznania sprawili sporą  niespodziankę dwukrotnie pokonując w miniony weekend faworyzowaną  ekipę AZS UZ Zielona Góra. Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę, do rozstrzygnięcia potrzebnych było pięć setów. Zimną krew do końca zachowali poznaniacy, chociaż ze statystyk wcale nie wynikało, żeby byli lepsi od rywali.  - Wygraliśmy determinacją i zaangażowaniem – podsumował dwumecz trener ekipy z Wielkopolski, Damian Lisiecki. Natomiast zielonogórzanie wyraźnie źle znieśli ciążącą na nich presję. - Nasza gra jest dobra, nikt nam nie powie, że nie ma walki i emocji. Z psychiką u nas niestety nie jest najlepiej - podsumował trener Tomasz Paluch.
W walce o mistrzostwo 2. grupy mamy remis 1:1. W sobotę rezerwy Skry Bełchatów pokonały Sudety Kamienna Góra 3:0. Zacięty był tylko drugi set tej konfrontacji, zakończony na przewagi (27:25). W niedzielę jednak role się odwróciły i podopieczni Sławomira Skotarczaka pokonali bełchatowian 3:0. Było to dosyć jednostronne widowisko, gdyż praktycznie przez cały czas kamiennogórzanie mieli kilka punktów przewagi. Co gorsza, podczas sobotniego spotkania kontuzji doznał kapitan bełchatowskiej ekipy, Piotr Dłubała i jego brak był w niedzielę widoczny. Jednak nic nie jest jeszcze w tej rywalizacji przesądzone, gdyż Skra jest jedyną drużyną, która w rundzie zasadniczej pokonała dwukrotnie ekipę z Dolnego Śląska.
W grupie trzeciej dwa zwycięstwa nad Ósemką Siedlce odniósł Pekpol Ostrołęka i jest o krok od awansu do Turnieju Mistrzów Grup. Trzeba jednak przyznać, że te wygrane nie przyszły liderowi łatwo, gdyż obydwa spotkania były bardzo zacięte. W pierwszym ostrołęczanie szybko wygrali premierową partię, by następną przegrać 17:25. Zmiany poczynione przez szkoleniowca Pekpolu w trzecim secie przyniosły rezultat i jego podopieczni wygrali 25:18. Czwarta partia to ponownie dwu-, trzypunktowe prowadzenie siedlczan, którzy doprowadzili do tie-breaka. Piąta odsłona meczu należała już jednak do gospodarzy.
W drugim spotkaniu obydwu zespołów jego losy także ważyły się do samego końca. Podopieczni Andrzeja Dudźca wygrali decydującą partię 16:14 i cały mecz 3:2. Jednak teraz rywalizacja przeniesie się do Siedlec, a jak pokazała historia zmagań tych drużyn, w bezpośrednich konfrontacjach w tym sezonie każda z nich wygrywała na własnym parkiecie. 
Do sporej niespodzianki doszło w walce o mistrzostwo czwartej grupy, gdzie w pierwszym meczu Wanda Kraków pokonała MOS Będzin 3:1. Lider, zespół, który w sezonie doznał tylko trzech porażek (w tym jednej właśnie z krakowskim zespołem) musiał uznać wyższość trzeciej drużyny rundy zasadniczej.  - Sami tym jesteśmy trochę zaskoczeni. Nie popadamy jednak w nadmierny optymizm. Nadal faworytem finałowej rywalizacji jest Będzin, a my mu tylko chcemy trochę pomieszać szyki – powiedział po spotkaniu trener Wandy Grzegorz Silczuk. Jego słowa okazały się prorocze. Sobotnia porażka musiała na podopiecznych Rafała Legienia podziałać jak przysłowiowy zimny prysznic, gdyż następnego dnia potrzebowali niewiele ponad godzinę, by pokonać rywali z Małopolski 3:0. Kolejne mecze za dwa tygodnie zostaną rozegrane w Krakowie i ich wynik nadal pozostaje sprawą otwartą.
Były w miniony weekend niespodzianki w walce o mistrzostwo II ligi, były też i w walce o utrzymanie. O ile bowiem dwie wygrane Oriona Sulechów (3:2 i 3:0) nad Czarnymi Pruszcz Gdański można uznać za „planowe”, gdyż to sulechowianie zajęli pozycję o dwa oczka wyższą przed fazą play-off, niż rywale, to dwie wygrane Armatu Kozienice z Lechią Tomaszów Mazowiecki w walce o pozostanie w trzeciej grupie to niespodzianka. Kozieniczanie w rundzie zasadniczej nie wygrali ani jednego spotkania, kończąc rundę z zerowym dorobkiem punktowym. Wygrywając jednak w miniony weekend 3:1 i 3:2 na wyjeździe są bardzo blisko zachowania ligowego bytu.
Jak mobilizująca potrafi być  gra z nożem na gardle, pokazali też zawodnicy STS Skarżysko-Kamienna. Siatkarze ze Świętokrzyskiego w sumie w 18 kolejkach zdobyli zaledwie 5 punktów i nie byli faworytem w rywalizacji play-out z Górnikiem Siemianowice Śląskie. Pokonali jednak rywala dwukrotnie (3:0 i 3:1) i są blisko zrobienia kolejnego kroku ku pozostaniu w II lidze.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej