EA, 7 sierpnia 2012

Mariusz Prudel i Grzegorz Fijałek nie zagrają o medale igrzysk olimpijskich. Jednak ich start należy ocenić pozytywnie. - Już nasza gra w Londynie ma historyczny wymiar. Polska siatkówka plażowa była po raz pierwszy reprezentowana w igrzyskach - mówił Mariusz Prudel.

Mariusz Prudel i Grzegorz Fijałek swój udział w turnieju olimpijskim zakończyli w ćwierćfinale. Stoczyli wyrównaną walkę o awans do strefy olimpijskiej ze znakomitym duetem brazylijskim. Niewiele brakowało, żeby reprezentanci Polski schodzili z boiska w roli zwycięzców.

- Mieliśmy szansę powalczyć, zagrać tutaj niezły turniej. Cieszę się, że nasza gra wyglądała dobrze. Mam nadzieję, że dzięki nam siatkówka plażowa stała się trochę bardziej popularna. W Londynie wszystko znakomicie zostało przygotowane, a atmosfera na arenie była wspaniała. Oby to jak najwięcej ludzi przyciągnęło. Szkoda, że w meczu z Brazylijczykami nie udało się skończyć kilku piłek. Wtedy to my byśmy się cieszyli z awansu - mówił Mariusz Prudel.

Dodał, że gra z Brazylijczykami zostanie dokładnie przeanalizowana. - Musimy po tym wszystkim ochłonąć, a na pewno nie jest to łatwe. Nie zastanawialiśmy się z kim gramy. Trzeba po prostu było wygrać - dodał. - Ważne będzie zdrowie, żeby ono dopisało. Został nam jeszcze jeden turniej w tym roku i myślimy o kolejnym sezonie.

Być może polska para wcześniej wróci do Polski. - Bilety na samolot mamy zarezerwowane na 10 sierpnia. Teraz usiądziemy, porozmawiamy i zastanowimy się nad tym. Na pewno będziemy chcieli zagrać w Rio de Janeiro, ale to jeszcze bardzo daleko. Na razie jesteśmy tutaj i nie ma co zastanawiać nad tym, co będzie za cztery lata. Myślę, że samym sukcesem był fakt, że w ogóle się tutaj pojawiliśmy. To przecież debiut polskiej siatkówki plażowej w igrzyskach. Pomimo tych wszystkich problemów, które nękały nas od początku roku udało się zagrać i myślę, że zostawiliśmy dobre wrażenie - powiedział.

Mariusz Prudel przypomniał, że przygotowania były zakłócone, bo Grzegorz nie mógł trenować. - Organizacyjnie wszystko było w porządku, ale zdrowie nie pozwalało. Nie da się tego opisać, ocenić. Myślę, że można powiedzieć, że my tu przyjechaliśmy bez przygotowania, bo ja trenowałem, a Grzegorz nie. Gdy się trenuje z innym partnerem, co chwila się zmienia, to człowiek jest rozregulowany. Cieszy nas, że mimo tego udało nam się zrobić taką formę. Na pewno byśmy trochę poprawili swoją grę, byłoby lepsze zrozumienie. Niestety, tak było pisane. Może tak musiało być - powiedział Mariusz Prudel.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej