Iwona Stach, 29 listopada 2016

- Mamy świetny zespół, który skłąda się z klasowych zawodników - powiedział Gavin Schmitt po meczu Asseco Resovii Rzeszów - Indykpol AZS Olsztyn (3:1), w którym zdobył 27 punktów i został najlepszym zawodnikiem spotkania.

pzps.pl: Gratuluję. Drugie spotkanie i to już drugi Pański tytuł MVP. Jednak samo spotkanie nie należało do najłatwiejszych.
Gavin Schmitt: Dziękuję. To prawda, mecz był naprawdę wyrównany. Zawodnicy z Olsztyna grali naprawdę dobrze. Każdy, kto znalazł się na boisku prezentował się dobrze i za wszelką cenę chcieli pomóc zespołowi. Wywierali na nas presję, liczyli, że się ugniemy, jednak tym razem postawiliśmy się i udało nam się wygrać całe spotkanie 3:1.

- W pierwszym secie dominowaliście, jednak od drugiego seta olsztynianie nabrali wiatru w żagle.
- Tak, to jest piękno siatkówki. Można wygrać pierwszego seta 25:10, a następny przegrać 10:25. Tak naprawdę każdą partię zaczynamy od zera, więc to, co się później wydarzy jest uzależnione jedynie od nas. Sety to takie małe gry. Trzeba wygrać trzy, by móc cieszyć się pełnią zwycięstwa. Czasami daje o sobie znać strach i stres, w efekcie czego traci się punkty seriami, jednak po czymś takim musimy powrócić do naszej gry i wydaje mi się, że to właśnie dzisiaj zrobiliśmy w trzecim i czwartym secie. Warto jednak podkreślić, że zawodnicy z Olsztyna naprawdę dobrze grali, jednak my byliśmy we własnej hali i mieliśmy za sobą 4 tysiące kibiców. Ten komfort psychiczny bardzo często pomaga.

- W meczu z Indykpolem AZS zdobył Pan 27 punktów. Muszę przyznać, że robi to wrażenie, zwłaszcza, że to dopiero drugie spotkanie po Pańskim powrocie po kontuzji.
- Dziękuję, jednak dzisiejszy wynik to nie tylko moja zasługa. Mamy świetny zespół, który skłąda się z klasowych zawodników. W trakcie spotkania miałem wiele okazji do zdobycia punktów i starałem się je wszystkie wykorzystać. Niekiedy się udawało, innym razem nie. Fabian jest świetnym rozgrywającym, co zdecydowanie ułatwiało mi wykonywanie mojej pracy na boisku.

- Dłuższa przerwa w grze spowodowana kontuzją nie przeszkodziła Panu w wywalczeniu pierwszego miejsca w składzie.
- Tak udało się. Wydaje mi się, że trener mi ufa (śmiech). Miałem dłuższą przerwę od treningów, jednak niedawno wróciłem do nich i staram się dawać z siebie wszystko. Trenuję z zespołem, trener dał mi szansę gry i za każdym razem usiłuję ją maksymalnie wykorzystać.

- Powrócił Pan trochę wcześniej niż wskazywały na to przewidywania sztabu i lekarzy. Czy to oznacza, że po kontuzji nie ma już śladu?
- Tak, wszystko już w porządku. Co prawda nadal nie udało mi się powrócić do mojego poziomu gry, nie jest to 100% moich możliwości, jednak nie chcę niczego przyspieszać. Na wszystko znajdzie przyjdzie odpowiednia chwila, ale jestem przekonany, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, by pokazać na co tak naprawdę mnie stać. Mam już 30 lat, więc powrót zajmuje mi odrobinę więcej czasu, ale wszystko idzie ku lepszemu.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej