- Rozgrywki
- Rozgrywki młodzieżowe
- Imprezy PZPS
- Komunikaty
- Temp
- Fijałek i Prudel: Londyn jest naszym celem
Katarzyna Gotowiec, fot. FIVB, 2 czerwca 2011
- Stare Jabłonki zawsze będą zajmowały wyjątkowe miejsce w naszych myślach i kalendarzu, bo są w Polsce, możemy zagrać przed naszą wspaniałą publicznością. Wierzymy, że kiedyś uda się nam tam wygrać, ale kiedy to nastąpi ... kto to może wiedzieć – powiedzieli nam Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel, reprezentanci Polski, najlepsza nasza para w siatkówce plażowej przed odlotem na turniej Wielkiego Szlema do Pekinu. Z Pekinu Polacy udadzą się do Rzymu na światowy czempionat.
pzps.pl: Jednak do zawodów w Starych Jabłonkach jeszcze sporo czasu, a przed nami najważniejsza impreza w tym sezonie – mistrzostwa świata w Rzymie. Na zajęcie jakiego miejsca stać was w tym momencie?
Mariusz Prudel: Nie jest to łatwe pytanie. Najpierw czeka nas walka w grupach, a po nich w zależności od systemu eliminacji, w zależności od tego na kogo trafimy walka toczyć będzie się dalej. W takich sytuacjach losowych ważne jest też szczęście i oczywiście dyspozycja dnia. Wydaje mi się, że stać nas na zajęcie miejsca dziewiątego, ale wiadomo, każdy lepszy wynik bierzemy w ciemno. Na pewno jest to cel, który jesteśmy w stanie zrealizować i byłby to nasz sukces.
Grzegorz Fijałek: Zgadzam się z Mariuszem, zaczęliśmy pracować i budować formę po zakończeniu poprzedniego sezonu, współpracujemy z nowym trenerem, mamy bogatszą wiedzę, czujemy się dużo mocniejsi. Mam nadzieję, że ta odpowiednia forma przyjdzie właśnie na turniej mistrzowski i miejsce w pierwszej dziesiątce będzie dużym osiągnięciem. Stać nas na to.
pzps.pl: Wiadomo co jest najważniejsze, historyczny awans do przyszłorocznych igrzysk w Londynie, jesteście na dobrej drodze, aby tam zagrać. Może nawet w grudniu ten awans przypieczętujecie.
M.P.: Kwalifikacje do igrzysk będą się toczyły do czerwca przyszłego roku, ale o to, żeby już w grudniu być pewnym tego najważniejszego turnieju dla każdego sportowca będzie niezwykle ciężko. Góra cztery pary będą w takiej znakomitej sytuacji, reszta będzie walczyła dalej, do samego końca. Nie ważne kiedy wywalczymy kwalifikacje olimpijskie, najważniejsze, aby je osiągnąć, Londyn jest naszym celem.
pzps.pl: Czy mistrzów olimpijskich z Pekinu, Amerykanów Rogers-Dalhausser można pokonać?
G.F.: Każdego można pokonać, ale fakt, jest to najmocniejsza i najbardziej równo grająca para ostatnich lat. Brazylijczykom udało się ostatnio z nimi wygrać, więc można, trzeba zagrać na maksymalnych obrotach, i praktycznie nie popełniać błędów. I mieć odrobinę szczęścia
M.P.: Jak najbardziej, szczęście potrzebne jest życiu każdemu, zarówno w pracy jak i w życiu prywatnym. Nie zawsze się do nas jednak uśmiecha, ale trzeba być cierpliwym i pracować dalej. Amerykanie grają znakomitą siatkówkę, ale to nie oznacza, że są nie do pokonania.
pzps.pl: Grzegorz, zdradziłeś mi kiedyś w rozmowie, że Holender Reinder Nummerdor jest twoim idolem. W ubiegłym roku po raz pierwszy holenderską parę pokonaliście. Jakie to było dla ciebie przeżycie?
G.F.: Podekscytowanie ogromne, i przeżycie, którego nigdy nie zapomnę. Zawsze patrzyłem na niego jak na idola, znakomitego siatkarza, znanego wcześniej głównie z siatkówki halowej, mistrza Europy. Obecnie grają nieco słabiej, ale wiadomo, wiek robi swoje, mimo to, jest to znakomita para i jeszcze nie jednemu krwi napsuje. Podziwiam Holendrów też za to, że zdecydowali się zakończyć karierę na hali i przejść na piasek, a to nie jest łatwa sprawa. Na hali należeli do najznakomitszych w swoich fachu na świecie.
PZPS: Zdrowie dopisuje?
- Odpukać, jest dobrze, i niech tak zostanie – mówią zgodnie polscy plażowicze.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej