Katarzyna Porębska, 30 marca 2012

Fabian Drzyzga na pewno na długo zapamięta dzień 27 marca. Rano znalazł swoje nazwisko na liście kadrowiczów, a wieczorem jego zespół Tytan AZS Częstochowa wygrał pierwszy mecz finału Pucharu Challenge.

- Najbardziej się cieszę z tego, że nie będę miał zmarnowanych wakacji. Nie będę leżał całe trzy miesiące na plaży, tylko potrenuję z najlepszymi, czy to na siłowi, czy na boisku. Dla mnie to ogromna radość i super wyróżnienie – mówi o powołaniu do kadry narodowej Fabian Drzyzga, rozgrywający Tytana AZS Częstochowa.

pzps.pl: Pokonaliście AZS Politechnikę Warszawską 3:1, zapewniliście kibicom dużą dawkę emocji. Można powiedzieć, że ten wtorkowy mecz był meczem godnym finału.
Fabian Drzyzga: Spotkanie rzeczywiście mogło się podobać kibicom. Jednak trzeba podkreślić rolę Pawła Mikołajczaka, który świetnie się spisał w trzecim secie. Należą mu się brawa za to co zrobił. Historia się prawie powtórzyła. Tym razem na szczęście udało się nam wygrać tę partię, ale powinniśmy dużo wcześniej zrobić przejście i wygrać tego seta np. 25:17. A tak w naszych szeregach pojawiły się nerwy i nasza gra nie wyglądała już tak dobrze. Z drugiej strony Paweł Mikołajczak tak zagrywał, że ciężko było to odebrać. On ma chyba jakiś magnez w sobie podczas meczów z nami.

- Wtorkowy mecz zagraliście bardzo dobrze właściwie w każdym elemencie. Funkcjonował blok i obrona, nie popełnialiście za dużo błędów na zagrywce. Porównując go z ostatnim meczem z Resovią Rzeszów widać, że wyciągnęliście wnioski i wystrzygaliście się błędów własnych.
- Tak naprawdę to już nie pamiętam tego meczu z Resovią Rzeszów. To już historia, najważniejsze to co dzieje się teraz. Najważniejsze jest to, że we wtorek zagraliśmy całą drużyną, nie było indywidualnej gry, tylko zespołowa. To jest nasz największy atut. Zagraliśmy dobrze w każdym elemencie i nie gubiliśmy punktów seriami, poza tym wyjątkiem w trzecim secie. Jeszcze jedna rzecz nas cieszy to, to że zagraliśmy na równym poziomie.

- W trzecim secie częstochowscy kibice przeżywali istny horror, kiedy w polu serwisowym stał przez długi czas Paweł Mikołajczak, na szczęście wszystko dla Was dobrze się skończyło. Jednak w drugim secie też wystarczyła chwila dekoncentracji i przegraliście teoretycznie wygrany set.
- Mnie osobiście jest trudno wyjaśnić dlaczego tak się stało. Nie wiem, czy wynikało to z tego, że za bardzo się rozluźniliśmy, czy też za szybko pojawiły się myśli, że obejmiemy prowadzenie 2:0 w meczu. Może też dobrze się stało, że przegraliśmy tę partię, bo się zmobilizowaliśmy na kolejną. W trzecim secie gra przez znaczną część toczyła się pod nasze dyktando.

- W walce o Puchar Challenge prowadzicie 1:0, ale rewanż wcale nie będzie łatwiejszy, mimo że zagracie we własnej hali.
- AZS Politechnika Warszawska nie ma już nic do stracenia. Jeśli przegrają mecz, to przegrają całość rywalizacji, bo ponieśli porażkę u siebie. Jednak w mojej ocenie zawodnicy przyjadą zmobilizowani. Po wtorkowym meczu jestem święcie przekonany, że trener Radosław Panas każe im jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu. Przyjadą w pełni gotowi do walki. Można się spodziewać „walki na noże”.


- 27 marca dla Ciebie okazał się podwójnie szczęśliwy. Raz, że AZS Częstochowa odniósł zwycięstwo w pierwszym finałowym meczu Challenge Cup, a dwa, że Twoje nazwisko znalazło się w gronie 25 zawodników powołanych do kadry na Ligę Światową przez trenera Andre Anastasiego. Pojawiła się nadzieja na wyjazd na igrzyska?
- Na pewno tak. Pierwszy krok został zrobiony. Jednak najbardziej się cieszę z tego, że nie zmarnuję wakacji. Nie będę leżał całe trzy miesiące na plaży, tylko  potrenuję z najlepszymi, czy to na siłowi, czy na boisku. Dla mnie to ogromna radość i super wyróżnienie.

- Co prawda z czasem trener będzie musiał dokonać cięć w składzie, ale znaleźć się w tak zacnym gronie to i tak duże wyróżnienie.
- Oczywiście, że tak. Potem nie ma co płakać, że nie pojechało się na igrzyska. Wszyscy twardo stąpamy po ziemi, a zwłaszcza ja. W składzie jest Paweł Zagumny, Łukasz Żygadło, Paweł Woicki .  Zawodnicy ci prezentują wysoki poziom. Jeśli uda się pojechać na Olimpiadę to super, ale na pewno nie chcę, żeby tak stało się kosztem kontuzji innego zawodnika. Chciałbym jechać na tę imprezę, poprzez wywalczeniu sobie miejsca w składzie, dzięki ciężkiej pracy i sportowej, zdrowej rywalizacji. Teraz jeszcze o tym wszystkim nie myślę, bowiem sezon nie skończył się.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej