EA, 2 lipca 2013

Bartosz Łosiak i Piotr Kantor oraz Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel wygrali swoje pierwsze mecze w Mistrzostwach Świata w Siatkówce Plażowej Mazury 2013. Porażek doznali Michał Kądzioła i Jakub Szałankiewicz oraz Jarosław Lech i Damian Wojtasik.

Bardzo dobrze wystartowali w Mistrzostwach Świata w Siatkówce Plażowej Mazury 2013 Bartosz Łosiak i Piotr Kantor. Wygrali oni z Niemcami Sebastianem Dollingerem i Stefanem Windscheifem 2:1 (21:19, 20:22, 15:11). - Jest to ważna wygrana. Na pewno ona doda nam pewności siebie, wzmocni psychicznie. Zawodnicy niemieccy są znacznie wyżej rozstawieni niż my - mówił po spotkaniu szczęśliwy, Bartosz Łosiak.

Następnie na centralne boisko wyszli Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel. Pokonali oni Hiszpanów Inocencio Lario/Javiera Monforta 2:0 (21:8, 23:21). W pierwszym secie rywale zostali wręcz zdemolowani. Ćwierćfinaliści igrzysk w Londynie znakomicie zagrywali, blokowali i atakowali. W tym okresie gry prowadzili m.in. 5:2, 10:4, 17:5 i 20:6.

Na początku drugiej partii więcej inicjatywy mieli Hiszpanie. Oni uzyskali przewagę 13:7. W dalszej części partii Fijałek i Prudel gonili rywali. Pościg zakończył się sukcesem. Polacy po twardej walce zwyciężyli 23:21. – Bardzo pomogli nam kibice. Podtrzymali nas na duchu w trudnych chwilach. Zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania wobec nas są duże. Staramy się presję odsuwać od siebie – powiedział po meczu Grzegorz Fijałek.

Od porażki turniej rozpoczęli Michał Kądzioła i Jakub Szałankiewicz. Polska para przegrała z czeskim duetem Robert Kufa/Jan Hadrava 1:2 (21:19, 19:21, 12:15). Po dobrym początku i wygranej w pierwszej partii, w kolejnych Polacy musieli już uznać wyższość rywali.

Jako ostatni z polskich siatkarzy zagrali Jarosław Lech i Damian Wojtasik. Przegrali oni z Brazylijczykami Alisonem Ceruttim i Emanuelem Rego 1:2 (15:21, 21:13, 9:15). Polacy sprawili bardzo dużo kłopotu słynnym rywalom. Mecz tej pary został przerwany na półgodziny z powodu ulewy, jaka nawiedziła we wtorkowe popołudnie Stare Jabłonki.

Jarosław Lech (Klub Siatkarski Milicz) przyznał, że mimo porażki z broniącymi tytułu Brazylijczykami zapamięta to spotkanie do końca życia.

- Oglądaliśmy ich od kilku lat w telewizji. Moim marzeniem było zagrać przeciwko nim, ale dziś respektu nie czułem i chciałem wygrać – powiedział. Dodał, że celem minimum, jaki przed sobą stawiają z Wojtasikiem, jest wyjście z grupy. - Presji jednak nie czujemy – zaznaczył.


 

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej