Druga część sezonu w PlusLidze

- W drugiej części rozgrywek PlusLigi nie zabraknie emocji i dobrej gry - uważa szef pionu szkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej Włodzimierz Sadalski.

- W drugiej części rozgrywek PlusLigi nie zabraknie emocji i dobrej gry - uważa szef pionu szkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej Włodzimierz Sadalski. W sobotę i niedzielę rozegrane zostały mecze 1. kolejki o miejsca 1-6 i 7-10. Pewne zwycięstwo 3:0 odniosła PGE Skra Bełchatów nad Delectą Bydgoszcz.

- Sobotnie i niedzielne mecze pokazały, że będzie jeszcze dużo dobrego grania. Gramy teraz o atut własnego boiska w play offach, o lepszą pozycję startową, o ominięcie PGE Skry w półfinale. Bełchatowianie są obecnie poza zasięgiem innych zespołów. Nie widzę możliwości, żeby w tabeli jakiś zespół mógł wyprzedzić obrońców tytułu. W spotkaniu z Delectą zespół trenera Jacka Nawrockiego mógł sobie nawet pozwolić na przećwiczenie pewnych wariantów gry przed czekającym ich startem w przyszłym tygodniu startem w fazie play off Ligi Mistrzów - powiedział Włodzimierz Sadalski.

Zdaniem szefa pionu szkolenia PZPS "drugie miejsce w tabeli powinna zająć Asseco Resovia Rzeszów. Bardzo ciekawie natomiast zapowiada się walka o trzecią pozycję." - Wygrana 3:1 Tytana AZS Częstochowa w Kędzierzynie-Koźlu najlepiej świadczy, że trzecie miejsce w tabeli przed play offami jest bardzo cenne. Umożliwi ominięcie PGE Skry w półfinale play off. Zwycięstwo częstochowian na wyjeździe z ZAKSĄ może stać się zaczynem dobrej passy tego zespołu w dalszych spotkaniach. Jeden dobry wynik może w sporcie dużo odmienić. Tytan zrewanżował się rywalowi za ostatnie porażki w Pucharze Polski i w PlusLidze - powiedział Włodzimierz Sadalski.

W innym meczu o miejsca 1-6 AZS Politechnika Warszawska przegrała na wyjeździe z Asseco Resovią Rzeszów 1:3. - Nie skazywałbym jeszcze warszawskiej drużyny na miejsce poza czwórką. W Rzeszowie była walka w dwóch setach. AZS Politechnika ma w składzie wartościowych zawodników i dobrego trenera. Strata do czwartej drużyny nie jest jeszcze tak wielka - zakończył Włodzimierz Sadalski.