Iwona Stach, 12 lutego 2016

PGE Skra Bełchatów wygrała w Rzeszowie z Asseco Resovią Rzeszów ważny mecz dla układu czołówki tabeli PlusLigi. - Przed zespołami jeszcze sporo spotkań i emocji - mówi środkowy mistrzów Polski Dmytro Paszycki.

pzps.pl: Mecz wzlotów i upadków. Byliście naprawdę blisko wygranej…
Dmytro Paszycki:
To prawda, mogliśmy to wygrać, ale nie udało się. Wielkie brawa dla zawodników Skry, bo pokazali kawał naprawdę dobrej siatkówki. Od samego początku grali bardzo dobrze, potem w tie breaku okazali się lepsi od nas i dzięki temu mają na swoim koncie kolejne dwa punkty.

- O ile dwie pierwsze partie należały do bełchatowian, to kolejne dwie to wy zwyciężyliście i doprowadziliście do tie breaka.
- To prawda, w trzecim secie udało nam się zwyciężyć i dzięki temu mieliśmy nadzieję, że doprowadzimy do remisu i tym samym do tie breaka. Z bardzo dobrej strony pokazał się Russell Holmes, który kilka razy zablokował przeciwnika w decydujących momentach. Poza tym, miał dość nieprzyjemną zagrywkę, która sprawiała problemy zawodnikom z Bełchatowa. No i oczywiście Bartek Kurek, który grał naprawdę wspaniale. Dzięki ich dobrej postawie doprowadziliśmy do piątego seta, ale nie udało się… Kompletnie nie wiem co stało się po tym dobrym początku, kiedy prowadziliśmy już 3:0.

- Czyżby właśnie wtedy zabrakło koncentracji? A może to zmęczenie?
- Nie mogę mówić w imieniu całej drużyny co jest powodem przegranej, ale muszę zaznaczyć, że wszyscy chcieliśmy wygrać to spotkanie. Było ono dla nas bardzo ważne ze względu na punkty i walkę o finał mistrzostw Polski. W środę PGE Skra Bełchatów pokazała niesamowitą siatkówkę, szczególnie w przyjęciu i w ataku. To naprawdę przykre, że przegraliśmy dwa spotkania pod rząd z tą samą drużyną, ale nie poddajemy się.

- Czy Pana zdaniem ten mecz z PGE Skrą Bełchatów zadecyduje o tym, kto zagra w finale mistrzostw Polski?
- Możliwe, że będzie miał jakiś wpływ na to, kto zagra o złoto, dlatego walczyliśmy do samego końca. Przed nami jeszcze sporo spotkań. Musimy skupić się na naszej grze i  nie oglądać się na przeciwników. Teraz ważny będzie każdy mecz, każdy set i nie możemy sobie pozwolić na większe potknięcia.

- Następny mecz gracie z Jastrzębskim Węglem, który ma za sobą słaby występ w Pucharze Polski. Nie obawiacie się, że będą chcieli udowodnić, że kryzys był chwilowy?
- Obecnie nie zwracamy uwagi na to, kto jest po drugiej stronie siatki. Każde spotkanie traktujemy jak finał. Jedziemy do Jastrzębia z nadzieją, że uda nam się zwyciężyć i wywalczyć kolejne punkty. Chcemy zagrać jak najlepiej, aby potem móc zawalczyć w finale o złoto, dlatego nie ma innej opcji i musimy dać z siebie sto procent w meczu z Jastrzębskim Węglem.

- W przyszłym tygodniu PGE Skra Bełchatów i LOTOS Trefl Gdańsk rozpoczynają walkę w play offach Ligi Mistrzów, zaś wy macie już zagwarantowane miejsce w Final Four.
- Oczywiście, jesteśmy szczęśliwi, że będziemy mieć odrobinę więcej czasu na odpoczynek i nie będziemy rozgrywać spotkań poza granicami Polski, ale patrząc na składy obu zespołów, które walczą w Lidze Mistrzów, to nie będzie miało większego znaczenia. Zarówno Skra Bełchatów, jak i LOTOS Trefl Gdańsk są dobrze przygotowani, mają świetnych zawodników rezerwowych, którzy mogą wejść na boisko w każdej chwili i udźwigną ciężar gry.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej