- Rozgrywki
- Rozgrywki młodzieżowe
- Imprezy PZPS
- Komunikaty
- Temp
- Decydująca batalia ZAKSY w Pucharze CEV
Grzegorz Łabaj, 11 marca 2011
Zmęczeni, ale szczęśliwi po zwycięstwie 3:2 nad Sisleyem Treviso, powrócili z Włoch siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. W sobotę we własnej hali czeka ich decydujący mecz w finale pucharu CEV. – Chcemy wznieść ten puchar - mówi środkowy ZAKSY Wojciech Kaźmierczak.
Od kilku dni tematem numer jeden w Kędzierzynie-Koźlu jest finał pucharu CEV, a zdobycie biletu na sobotni mecz, dla niektórych to wręcz sprawa honoru. Nie ma już jednak szans, żeby obejrzeć pojedynek z trybun. Komplet wejściówek został sprzedany, a ZAKSĘ do boju zagrzewać będzie 3,5 tysiąca kibiców, choć chętnych byłoby ze dwa razy więcej. W klubie trwają ostatnie przygotowania do decydującego meczu.
- To wielki finał. Wszystko musi być zapięte na ostatni guzik – mówi prezes ZAKSY Kazimierz Pietrzyk.
Oprócz fanów kędzierzyńskiej drużyny w hali zjawi się grupka włoskich kibiców, kilkudziesięciu dziennikarzy z obu krajów oraz wielu zaproszonych gości. Wśród nich ma być nowy selekcjoner reprezentacji siatkarzy Andrea Anastasi. Włoski szkoleniowiec dzisiaj przyleci do Katowic, skąd przyjdzie do Kędzierzyna-Koźla.
Zwycięstwo w pierwszym meczu z tak mocnym zespołem jak Sisley i to na jego terenie stawia w rewanżu ZAKSĘ w komfortowej sytuacji
- Ta wygrana, to na pewno spora zaliczka przed drugim meczem. We Włoszech walczyliśmy do samego końca i opłaciło się. Przed rewanżem jesteśmy w lepszej sytuacji, ale to jeszcze nie koniec batalii - uważa środkowy ZAKSY Wojciech Kaźmierczak.
Sisley był faworytem, a jednak kędzierzynianie sprawili niespodziankę, wygrywając w tie-breaku.
- Włosi zagrali bardzo dobrze. W dwóch setach pokazali swoją klasę. Gdy nam przydarzały się błędy momentalnie to wykorzystywali i odskakiwali na kilka punktów. Wytrzymaliśmy jednak ich napór. Konsekwentnie staraliśmy się wykonywać naszą taktykę i ta cierpliwość opłaciła się - dodał nasz środkowy.
Rewanż już w sobotę o godz. 16.30 w hali „Azoty”. Podopieczni Roberta Piazzy są pod ścianą. Nie mają innego wyjścia, jak postawić wszystko na jedną kartę i doprowadzić do „złotego seta”. Drużyna Sisleya koło południa ma zjawić się w Kędzierzynie. Na godz. 17.30 ma zaplanowany trening. Niecałe 24 godziny później rozpocznie się wielki mecz.
- Jeśli oni zagrają na 120 proc. swoich umiejętności, to my musimy pokazać 130 proc. Zrobimy wszystko, by wygrać to spotkanie. Chcemy wznieść ten puchar - mówi Wojciech Kaźmierczak.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej