Cezary Makarewicz, 3 kwietnia 2016

Chemik Police zdobył w Kaliszu Puchar Polski i zrewanżował się rywalkom za porażkę sprzed roku w Kędzierzynie-Koźlu

pzps.pl: Sopocianki bardzo dobrze rozpoczęły ten mecz, spodziewałyście się tak trudnego otwarcia spotkania?
Katarzyna Gajgał-Anioł:
Spodziewałyśmy się bardzo trudnego meczu. Brakowało nam trochę czasu na przygotowania taktyczne do tego spotkania, ponieważ dość późno dowiedziałyśmy się o tym z którą drużyną zagramy w finale. Na szczęście oba zespoły, które grały w drugim półfinale znałyśmy bardzo dobrze, więc nie było zbyt wielu niespodzianek. Ze względu na bardzo wysoki poziom sportowy rywalek byłyśmy nastawione na długi i trudny mecz, w którym nasze ataki będą często podbijane, przeciwniczki będą wyprowadzały kontry i tak właśnie wyglądał ten mecz finałowy. Starałyśmy się wypełniać założenia taktyczne, w pierwszym secie grałyśmy dobrze, trener na przerwach mówił nam, że wszystko jest tak jak być powinno, tylko popełniamy zbyt wiele błędów własnych i dlatego przegrywamy. W kolejnych partiach staraliśmy się jak najmniej mylić na boisku i dzięki temu udało się wygrać kolejne trzy odsłony i tym samym zakończyć mecz zwycięstwem 3:1.

- Trudno byłoby wyróżnić jedną zawodniczkę Chemika w tym spotkaniu, jednak po drugiej stronie brylowała Katarzyna Zaroślińska, to z nią miałyście najwięcej problemów…
- To prawda, ale przygotowując się taktycznie do tego meczu nie nastawiałyśmy się na to, aby ją zatrzymywać bezpośrednio blokiem, tylko wyeliminować jej mocny atak. Zasłaniałyśmy jej niektóre kierunki, ale zostawiałyśmy jej wolną strefę na siatce, a potem pobijałyśmy jej ataki. Przez to jej skuteczność była w tym meczu niższa niż mogłaby być. Dobrze znamy Kasię, wiemy jak świetną jest atakującą, jak silne są jej ataki i że jej dobra gra potrafi przeważyć o losach spotkania. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o założenia taktyczne w kwestii zatrzymania Katarzyny Zaroślińskiej wykonałyśmy w stu procentach, chociaż faktycznie nie było to proste zadanie.

- Wygrałyście z zespołem, który pokonał Was w zeszłym sezonie w finale Pucharu Polski, czy dzięki temu ta wygrana smakuje lepiej?
- Oczywiście, że tak! Chciałyśmy im odebrać to, co w zeszłym roku one nam zabrały! To naturalne zachowanie wśród sportowców, nie chciałabym tu używać słowa „zemsta”, ale oczywiście pamiętamy o tym, że broniąc pucharu przegrałyśmy finał rok temu i tym bardziej cieszymy się, że oprócz zdobycia pucharu udało nam się pokonać kogoś, kto wygrał z nami w tych rozgrywkach w zeszłym sezonie. Skoro Wy odebrałyście nam puchar w zeszłym roku, to w tym roku my odwdzięczamy się tym samym! (śmiech)

- Oprócz tego, że siatkarki Atomu broniły tytułu, były także wiceliderkami fazy zasadniczej ORLEN Ligi. Czy wygrana z tak wymagającym rywalem zwiększa Waszą pewność siebie przed walką pierwsze miejsce w ekstraklasie?
- Myślę, że tak. Teraz chwilę pocieszymy się tym pucharem, ale już w piątek mamy kolejny ważny mecz w ramach rozgrywek ORLEN Ligi, więc trzeba będzie mimo wszystko szybko zapomnieć o emocjach związanych z Pucharem Polski i walczyć o następny cel i następne trofeum, które bardzo chciałybyśmy zdobyć. W grze o nie są nadal trzy inne zespoły, które tak samo chcą zakończyć sezon ze złotym medalem, więc walka zaczyna się od nowa i zobaczymy kto w tym roku zagra w finale.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej