Anna Daniluk, 24 maja 2016

Duet Bartosz Łosiak i Piotr Kantor, podobnie jak Kinga Kołosińska z Moniką Brzostek oraz Grzegorz Fijałek z Mariuszem Prudlem, są bliscy zakwalifikowania do igrzysk w Rio de Janeiro. Obu zawodników kibice będą mieli okazję również podziwiać na turnieju Warmia Mazury Grand Slam w Olsztynie rozpoczynającym się 14 czerwca.

pzps.pl: Coraz bliżej do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Na jakim etapie przygotowań jesteście w tej chwili?
BARTOSZ ŁOSIAK:
W tym momencie nie przygotowujemy się konkretnie pod igrzyska olimpijskie. Przed nami jeszcze wiele innych ważnych turniejów, na których także chcemy dobrze wypaść. Niebawem startujemy w Grand Slamie w Moskwie. Cykl przygotowawczy rozpoczęliśmy już w styczniu i mamy nadzieję, że będziemy w stanie utrzymać formę do igrzysk w Rio. Naszym głównym celem jest uzyskanie stabilnego poziomu gry i wyeliminowanie falowania formy.

Jedną z imprez, która jeszcze was czeka jest Warmia Mazury Olsztyn Grand Slam. Do turnieju przystąpicie z „czystymi głowami” bo już rozstrzygną się kwestie awansu na igrzyska. Rozumiem, że mimo iż nie będziecie musieli liczyć punktów i tak będzie w was spora motywacja?
PIOTR KANTOR:
Zagramy przed własnymi kibicami, przed własną rodziną i znajomymi, którzy przyjadą nas dopingować. Myślę, że ta atmosfera sama w sobie jest najlepszym motywatorem do jak najlepszej gry i jak najwyższych wyników. Chcielibyśmy, żeby zwieńczeniem naszych założeń było podium, nie ważne już które to byłoby miejsce. Warmia Mazury Grand Slam Olsztyn odbędzie się już kiedy poznamy wyniki kwalifikacji do igrzysk olimpijskich, więc nie będziemy musieli dodatkowo stresować się zdobywaniem punktów do rankingu. Sprawa awansu będzie jasna i pozostanie nam wyłącznie cieszyć się siatkówką. Mam nadzieję, że nasza gra będzie wyglądała dobrze.

W przeciągu jednego sezonu zrobiliście ogromny postęp w waszej grze, staliście się zawodnikami o których się mówi i którzy nie raz mogą zrobić różnicę. Co tak szybko zmieniło was jako graczy?
BARTOSZ ŁOSIAK:
Myślę, że kluczem do sukcesu była wiara w siebie. W zeszłym sezonie zajęliśmy drugie miejsce w Stavanger w Norwegii. Mieliśmy wiele innych sytuacji by zająć podobnie wysokie miejsca, jednak brakowało nam ciągle pewności i nie potrafiliśmy pokazać na boisku wszystkich naszych umiejętności i atutów. Często zdarzały się sytuacje, że na treningach prezentowaliśmy się o wiele lepiej niż na turniejach, co wynikało w głównej mierze ze stresu i niedoświadczenia. Przez ten rok zrobiliśmy duży postęp, przede wszystkich w nastawieniu mentalnym – jesteśmy rok starsi, rok bardziej doświadczeni i patrzymy inaczej na siatkówkę. Myślę, że z każdym sezonem nasz poziom będzie wyższy, a przede wszystkim bardziej stabilny, czego najbardziej nam brakowało. Mam nadzieję, że uda nam się wyjść z tego okresu przeplatania się formy, bo bywało tak, że na jednych zawodach graliśmy dobrze, a na drugich bardzo źle.

Wiara w siebie przyszła sama czy potrzebne było wsparcie psychologa sportowego?
PIOTR KANTOR:
Z psychologiem jakoś nie współpracujemy. Wydaje mi się, że największy wpływ na wiarę w siebie miały ciężkie przygotowania do każdej z imprez. Na treningach nie było publiczności, nasza gra wychodziła, a nawet jeśli traciliśmy dwa czy trzy punkty z rzędu, to nie przejmowaliśmy się tym, bo nic nas to nie kosztowało. Jeśli występujemy w turnieju to nasze cele są konkretne – gramy o miejsca i punkty. Kiedy byliśmy rok czy dwa lata młodsi, sytuacje w których przeciwnik odskakiwał od nas na kilka „oczek” bardzo nas deprymowały. Teraz stresujemy się mniej, bo jesteśmy bardziej ograni i mamy już jakiś bagaż doświadczeń. Także myślę, że największą zmianę wprowadził wiek i ogranie się na różnych ważnych imprezach.

Wasze „kołatanie” do czołówki par światowej siatkówki plażowej rozbudza apetyty kibiców. W Olsztynie będą dopingować was tłumy, które będą oczekiwały zwycięstw. Takie wsparcie pomaga czy raczej stresuje?
BARTOSZ ŁOSIAK:
Dla mnie doping kibiców zawsze jest bardzo motywujący. Lubię kiedy ktoś nas wspiera i pomaga nam w czasie meczu. W zeszłym roku publiczność bardzo silnie nam kibicowała i zabrakło nam naprawdę niewiele, żeby znaleźć się w strefie medalowej. Mam nadzieję, że w tym roku to zadanie już nam się uda. Zawsze jak graliśmy w Polsce czy to w Olsztynie, czy w Starych Jabłonkach grało nam się bardzo dobrze. Te turnieje były jednymi z najlepszych jakie rozgrywaliśmy. Cieszy nas kiedy publiczność staje się naszym trzecim zawodnikiem, a w sytuacjach trudnych słyszymy zza linii bocznej okrzyki „Gramy!”, „Nie poddawaj się!”. To jest dla nas bardzo motywujące.

Na Mazurach zagrają także inne polskie duety m.in. Fijałek – Prudel. Biało-czerwony finał mógłby być cudownym widowiskiem dla publiczności…
PIOTR KANTOR
: Tak, byłby bardzo ciekawy. Kibice nie za bardzo wiedzieliby komu mają kibicować, ale na pewno świetnie bawiliby się na trybunach i dopingowali raz jedną, a raz drugą parę. My z kolei „gryźlibyśmy piasek” w walce przeciwko sobie (śmiech).

Siatkówka plażowa zaczyna stawać się coraz popularniejsza. Odczuwacie większe zainteresowanie waszymi osobami?
BARTOSZ ŁOSIAK:
Osobiście popularności jakoś nie odczuwam, ale jeśli chodzi o naszą dyscyplinę, to zauważamy, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Coraz częściej w mediach pojawiają się informacje o naszych sukcesach czy wzmianki o tym, że braliśmy udział w jakimś turnieju, co bardzo dobrze świadczy o rozwoju zainteresowania „plażówką”. Mam nadzieję, że będzie to szło właśnie w tym kierunku i że będzie się mówić nie tylko o siatkówce halowej. W tym roku polskie pary miały wiele sukcesów i naprawdę dużo się o nich mówiło. Wierzę, że media będą nas dalej wspierały i nagłaśniały nasze zwycięstwa.

Kibice i media czasem mylą wasze imiona i nazwiska?
PIOTR KANTOR:
Tak, jeszcze się to zdarza… (śmiech). Czasami jestem Piotr Łosiak albo Bartosz Kantor, jak kto woli, ale już trudno…

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej