Iwona Stach, 16 kwietnia 2016

W pierwszym półfinale Final Four Ligi Mistrzów, Asseco Resovia Rzeszów przegrała z Zenitem Kazań, 1:3.

W pierwszym półfinale Final Four Ligi Mistrzów, Asseco Resovia Rzeszów przegrała z Zenitem Kazań, 1:3. Gospodarze dobrze weszli w spotkanie, jednak to nie wystarczyło by pokonać podopiecznych Wladimira Alekno. - Nie zastanawialiśmy się punkt po punkcie, jak ten mecz się układa. Graliśmy swoją najlepszą siatkówkę i w pewnym momencie to wystarczało i dawało nam przewagę. Później do głosu doszli Rosjanie i już ciężko było odzyskać kontrolę w tym meczu, chociaż uważam, że walczyliśmy do końca i wstydu naprawdę nie przynieśliśmy – przyznał po spotkaniu atakujący Asseco Resovii Rzeszów, Bartosz Kurek.

Rzeszowianie od samego początku nie byli stawiani w roli faworyta tego spotkania, jednak nie zamierzali oddać tego meczu Rosjanom, którzy chcą powtórzyć ubiegłoroczny sukces i opuścić Kraków ze złotymi medalami Ligi Mistrzów na szyjach. Niewiele brakowało, a podopieczni Andrzeja Kowala wygraliby drugi set na przewagi i spotkanie mogłoby się zakończyć całkiem inaczej. - Nie mam pojęcia, jak zareagowaliby gdyby udało nam się wygrać czwarty set i doprowadziliśmy do tie-breaka, czy nerwowych końcówek, gdzie ten mecz byłby do wygrania nas, bo grałem przeciwko temu zespołowi raz i było to właśnie dzisiaj. Myślę, że to było naszym celem, żeby przedłużać ten mecz i nie dawać im komfortowej przewagi, bo wtedy naprawdę ciężko się z nim gra. Dopóki to robiliśmy, to ta gra wyglądała dobrze i była wyrównana – podkreśla atakujący mistrza Polski.

Zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów byli przygotowani na ciężki bój z mistrzem Rosji, zwłaszcza, że wśród podopiecznych Władimira Alekno znajdują się jedni z najlepszych zawodników na świecie. Jednak o losach spotkania zadecydował drugi set. – Moim zdaniem kluczowa była zmiana rozgrywającego. Byliśmy przygotowani na to, że Anderson, Leon, czy Mikhaylov będą zdobywać punkty, bo to gwiazdy wielkiego formatu i na pewno nie da się ich ot tak kontrolować. Tymczasem na boisko wszedł młody zawodnik, Igor Kobzar, który ciekawie poprowadził ich grę, dodał jej trochę animuszu i to chyba był ten moment zwrotny w całym spotkaniu – przyznaje Kurek.

Mimo przegranej, Asseco Resovia Rzeszów nie ma powodów do wstydu, a już jutro powalczy z Cucine Lube Banca Marche Civitanova o brązowy medal Ligi Mistrzów. - Dzisiaj było doskonale widać, że dysponujemy różnymi środkami w ataku i Fabian (Drzyzga – przyp.red.)  mógł dzisiaj korzystać ze wszystkich zawodników. To dobry prognostyk. Ja czułem się dobrze i może popełniłem parę błędów za dużo, ale z takim zespołem nie można plasować, kiwać czy oddawać im piłki do gry, bo wtedy nie ma co zbierać. Lepiej podjąć ryzyko, nawet kosztem błędów, a dopóki te piłki wchodziły w boisko było dobrze – kończy zawodnik Asseco Resovii Rzeszów.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej