Justyna Żółkiewska, 22 października 2016

Do Łodzi na mecz z ŁKS-em Commercecon Impel Wrocław przyjechał bez Joanny Kaczor i Agnieszki Kąkolewskiej. Faworyt napotkał w Atlas Arenie niespodziewane trudności ze strony beniaminka ORLEN Ligi.

Do Łodzi na mecz z ŁKS-em Commercecon Impel Wrocław przyjechał bez Joanny Kaczor i Agnieszki Kąkolewskiej. Faworyt napotkał w Atlas Arenie niespodziewane trudności ze strony beniaminka ORLEN Ligi.

- Mamy, jak zresztą było to widać, troszeczkę problemów zdrowotnych. To oczywiście nie zwalnia z obowiązku grania na sto procent i walczenia o każdą piłkę. Myślę, że to zrobiłyśmy w tym meczu. Przegrałyśmy w końcu 2:3. Grałyśmy najlepiej jak potrafiłyśmy na ten dzień. Wierzę w to, że każda dała z siebie wszystko co mogła, więc nie można mieć pretensji. Cieszę się, że skończyło się to tak, a nie 3:0. Zawsze liczy się ten jeden punkcik – mówiła po meczu libero Impelu Wrocław, Agata Sawicka.

Po 10-minutowej przerwie zespół z Wrocławia zaczął odnajdować własną grę i z wielką walecznością doprowadził do tie breaka. - Być może coś w tej 10-minutowej przerwie jest, ale po prostu wiedziałyśmy, że musimy się obudzić. Uważam, że ogólnie jesteśmy lepszym zespołem niż ŁKS. Chciałyśmy je ugryźć zagrywką, co się kompletnie nie udało. To był nas duży atut w pierwszym meczu, a tutaj zupełnie nie wyszedł. No ale cóż, to jest tylko sport. Ważny jest ten jeden punkt. Zrobimy wszystko, żeby poprawić się i grać lepiej w następnych meczach. Dziś może troszeczkę zabrakło nam ataku – przyznała.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej